Ale skusiłam się na kabanosa i pół papryki o 16,30 niestety. Nie jest źle...
Namówiłam moją Ewi cobyśmy pomknęły na basenik na 19 czyli na ostatnie wejście.
Ale było fajnie, poskakałam, pomachałam gałązkami aż mnie skurcz złapał w łydkę.
W domku 30 min na stepperze i 15 min na dywanie... przy a6w wysiadłam niestety przy trzecim dniu... Święta były i w ogóle, może zacznę znów? Może kiedyś tam?
Czuję że mam kości i mięśnie dzisiaj na swoim miejscu...
A co będzie jutro?
A znacie może jakieś fajne ćwiczenia w wodzie?
Jeszcze parę minutek i zmykam. Jutro jedziemy z przedszkolakami na przedstawienie "Piesek, który był niebieski"
kolorowych senków wam życzę moje wspieraczki kochane!
martita.szczecin
20 kwietnia 2010, 08:08tz bym chciala na basen ale jakos sie wstydze:P
paskudztwoo
20 kwietnia 2010, 04:40jutro? bedziesz czuła wszystkie miesnie o ktre sie nawet nie podejrzewałas