Wczorajszy dzień rozpoczął się od naleśników i szklanki mleka roślinnego z aldika. Kiedy się ruszam w pracy nie czuje tak problemu z cukrem, a teraz niestety...chciałam się ruszać, a nie miałam siły, bo choroba. Odrazu senność mnie mogła. Młoda poszła do szkoły sama, nie zadzwoniła jak się umawialyśmy, dzwoniłam nie odbiera, norma. Na librusie miała obecność, ale zawsze matka się denerwuje. Wróciła jakby nigdy nic ze szkoły, to miałam dzwonić???? 😳🤦Potem nie było co pić, jak nie pojadę po wodę do sklepu, to raczej nikt tego nie załatwi. Herbatą nie mogłam się napić, wzięłam jabłko. Potem następne. Choroba nie choroba, obiad trzeba zrobić. Miały być krokiety, obrałam pieczarki i jak zaczęłam smażyć to mi śmierdziały. Wyrzuciłam 😿Nauczka na przyszłość: z paczki zawsze pierwsze przerabiają pieczarki. Na szybko wymyśliłam potrawkę z mięsa z rosołu. Wyszła pyszna. Młodą udało mi się przekupić tylko czipsami, by poszła po wodę do sklepu, wzięła mi jeszcze kole na brzuch. Z jej kasy. Taki dzień...
śniadanie: naleśnik, mleko roślinne
jabłko
Obiad: zamieniony- oliwki, serek z olejem lnianym, ostatnia kromka z łososiem, kawa z mlekiem
jabłko, pół lejsow, pół coli resztę wylałam, trzy czekoladki urodzinowe
Kolacja: potrawka z.miesa z rosołu, im zrobiłam jeszcze z rosołu pomidorowke, koktajl truskawkowy z resztą mleka kokosowego
Odrazu poczułam różnice od tego śmieciowego żarcia. Energia życiowo- aurowa mi spadła i na żołądku i jelitach inaczej, ciężej.
Janzja
22 października 2022, 10:12Zdrówka żeby szybko przeszło. Potrawka na pewno pomoże na zdrowie, a jak ochota na słodkie jest i apetyt to znaczy, że już nieco zdrowia zagląda :)
beutyheart
22 października 2022, 10:37Dzięki, lepiej już. Na lejsy zawsze jest siła, współamator w córce też się zawsze znajdzie😅