Obejrzałam te Wielką Wodę. Nas zalało wtedy po dach, miałam 13 lat, wywieźli mnie na drugą stronę rzeki do drugich dziadków na Biskupin, gdzie też było ryzyko przerwania wałów. Babcie uratowali helikopterem. Dziadek uciekł na górkę do sąsiadki jak woda szła, gdzie zmarł na atak serca. Opadnięcia wody nie doczekał.Cale jego życie znalazło się pod wodą. Konie i krowy pojechały do rzeźni. Kury się potopiły. Ojciec codziennie dojeżdżał amfibia, potem płynął kajakiem między zdechnietymi baranami do naszych psów i je karmił, trwały na dachu stodoły.... Czasem, raczej rzadko, mam w nocy sny jak ta wielka woda narasta. Te kamienice, w której teraz mieszkam też zalało. Taki serialik z Netflixa.
A teraz trzeba się otrząsnąć i robić rosół. Moi pojechali na grilla na działkę do teściowej, nie trzeba się spinać z gotowaniem.
Angelofdeath
31 października 2022, 12:52Pamiętam powódź w swoim rejonie. Co prawda nie dotkneła mojej miejscowości (sąsiednią zalało całkiem, zerwało most, domy były zalane na wysokość 1 piętra. Bardzo współczuję doświadczeń. Człowiek jest maleńki w stosunku do żywiołów.
hanka10
30 października 2022, 19:12To były traumatyczne przejścia ..
beutyheart
31 października 2022, 05:40Niestety. Dziwne było oglądać takie coś na netflixie. A już fabuła w ogóle naciągana ... gdzie szpital na Traugutta, a gdzie Kozanów.