Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 2


Heja!


Dzisiaj załatwianie, część ostatnia. Pojechałam najpierw do cateringu podpisać umowę, a następnie znowu do działu praktyk (była ta normalna babeczka - ufff...), żeby dać tą umowę i odebrać dzienniczek praktyk.

Spaceru było dosyć dużo. Do 12:04 mam już 5272 kroków (puchar) Dzisiaj nie ćwiczę tych ćwiczeń co wczoraj, bo postanowiłam robić je w poniedziałki, środy i piątki (nie wiem tylko jak będzie podczas praktyk)*.

Praktyki zaczynam od poniedziałku od 9:00. Nie wiem jak długo będę tam siedzieć. Idę tam pomóc na kuchni i trochę też w biurze. Na kuchni to wiadomo - pomoc kuchenna. W biurze to zapewne jakieś jadłospisy... Nie wiem, szef się nie określił. Opiszę więc co tam mi wymyśli.

Ciekawa jestem jak taki catering się sprawdza. Ale wszystkiego dowiem się w poniedziałek.


Smaki mi się poprzewracały. Kiedyś naleśniki żytnie uwielbiałam. Teraz strasznie... Niedobre są dla mnie. Mam na myśli ciasto. Nie będę biadolić. Po prostu jem :P


Jutro jadę na wieś odebrać dowód osobisty i potem jadę do rodziców. Będę pomagać mamie lepić pierogi. Dostanę chyba też świeżą, swojską kurę. Będę gotować jakąś zupkę na weekend, żeby Misiek miał co zjeść, bo mnie nie będzie od rana do wieczora. Nawet nie piszę jakie godziny końcowe, bo to zawsze wychodzi w praniu.


Wczorajszy dzień według planu, ale do serka wiejskiego zjadłam samą bułkę z odrobiną masła bez tego czosnku i pietruszki, bo zapomniałam. 

Mój zatkany nos już przeszedł. Na dworze jednak katar był.

Mam strasznie wysoki puls teraz. Strasznie szybko szłam na dworze. Spada, ale jakiś taki wysoki. A może zegarek mam jakiś już nie ten...

Na dworze już czuć jesień.



JADŁOSPIS


Śniadanie 7:00

Siemię lniane

2 naleśniki (mąka żytnia, mleko, jajko) z twarożkiem rafaello (ser twarogowy półtłusty, cukier, wiórki kokosowe) i 1 naleśnik pół na pół z twarożkiem rafaello i dżemem domowym.

Inka z mlekiem


II śniadanie 11:00

Winogron zielony (malutki), około 50 g

Banan

Garść orzechów włoskich

Herbata czarna z sokiem domowym


Obiad 14:00

2 podudzia z kurczaka (te kwadratowe) gotowane w wodzie bez dodatków, zjedzone bez skóry (i kosci of course(smiech)), warzywa na patelnię na parze i sałatka (sałata lodowa, papryka, ogórek, oliwki, ser feta)


Podwieczorek 17:00

Jogurt białkowy skyr z jagodami

Kalarepka


Kolacja 20:00

połowa serka wiejskiego ze szczypiorkiem i jedna połówka bułki ciemnej (tej co zawsze)


AKTYWNOŚĆ

Spacerek

  • martiniss!

    martiniss!

    4 października 2018, 16:17

    Heh :D Te kwadratowe :D Ta kwadratowa część to "udo" "udziec" ;) podudzie to pałka kurczaka inaczej ;) Mi poniżej 65 nie spada od gimnazjum ;) 110 mam jak się zdenerwuję, ale najniższe mam jak właśnie ćwiczę, najgorsze jest gdy po intensywnych ćwiczeniach nagle podam odpocząć, dlatego już tak nie robię, zawsze staram się stopniowo wyciszać ;) No ale z nerwami to już gorzej ;)

    • Bezimienna661

      Bezimienna661

      4 października 2018, 18:08

      Zawsze a cala cześć nogi to jak sie nazywa? :p

    • martiniss!

      martiniss!

      4 października 2018, 20:24

      ćwiartka kurczaka ;)

    • Bezimienna661

      Bezimienna661

      5 października 2018, 08:02

      Ach no w sumie to racja :D