Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek po długim weekendzie


Był i minął. I tak zawsze.

Spisałam się i dopilnowałam "współmieszkańców". Nawet zapisałam się do loterii. Nie widzę powodu do histerii odnośnie zadawanych pytań, że takie osobiste i inwigilujące. Ludzie przez RODO pogłupieli. Pojęcia nie mają, ale burzą się co nie miara. Wszystkie odpowiedzi na pytania można wyciągnąć z ZUS, US od sąsiadów i dozorców. I od księży na pewno też.

W niedzielę opaliłam się bardzo ładnie. Na razie opalenizna dojrzewa, ale jest równomierna i nie mam oparzeń. Grabiłam trawę, więc ruchu też miałam dużo.
Włosy mi odrosły niewiarygodnie szybko. Zrobiłam zdjęcie fryzury, którą chcę mieć i jestem na etapie zapisywania. Powód etapowości wynika z godzin pracy i zakłóceń telefony przez remont budynku w pracy. Opanowałam jedzenie. Ogólnie rzadziej, mniej i prawie bez pieczywa. W nocy nie jem. Alkoholu też zdecydowanie mniej. Pleśniawki powoli znikają. Powoli jest kluczowe, niestety.