Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przetrwałam długi weekend z trzem imprezami!


Zaczęło się od piątku - 8 urodzin Werki na trampolinach - nie zjadłam nic nawet kawałka tortu a potem wróciłam tak zmęczona, że już na nic nie miałam ochoty. Następnego dnia - w sobotę - obchodziliśmy 6 urodziny Wiki, w tej samej sali z trampolinami. Ale przecież nie mogliśmy zrobić tego samego dnia co urodziny Werki bo jak Werka stwierdziła między nimi jest różnica pokoleniowa i ona sobie nie wyobraża, żeby mieć urodziny z młodszą siostrą... Po tych drugich urodzinach byłam tak wypluta intelektualnie, że już nawet gdy mój brat z trójką dzieci zaczął się zbierać to nawet nie mieliśmy z mężem siły go zatrzymywać :)

A w niedzielę następna impreza - tym razem 18 tka mojej chrześnicy. Na szczęście już nie w trampolinach bo bym chyba uciekła. A jakie pyszne żarełko było! Najpierw krem z borowików, potem kaczka z buraczkami i na tym poprzestałam (no jeszcze kieliszek winka białego i dwa drinki :) ) za to mój odchudzający się mężuś dodatkowo obalił: tatarka, pasztecik, stek z wołowiny i na końcu potrawkę z dzika. Dodatkowo jeszcze dwa kawałki tortu - bo ja zjadłam tylko dwie łyżeczki... Ale niech ma chłop choć jeden dzień takich frykasów... 

na a dzisiaj laba - nie robimy nic. Spałam do 10 (kochane dzieci dostały tyle prezentów, że nie musiały mnie budzić!), wydałam zdrowe jedzenie i wreście mogłam sobie trochę poczytać... cóż za przyjemny dzień!

Ściskam Was gorąco i życzę udanego tygodnia ! (na szczęście już bez poniedziałku :) )

  • Campanulla

    Campanulla

    12 listopada 2019, 16:39

    Męzowi sie nie dziwię, pyszne żarełko, podane, okazja była, to zjadł chłopina. Oni zawsze ,mogą, my liczymy kalorie.

    • Bidek

      Bidek

      12 listopada 2019, 17:30

      Dokladnie, nie ma sprawiedliwosci na tym świecie... :)