To moje główne danie
minionego weekendu. Fasolka z dużą ilością czosnku i ciągnącym się
serem. Uwielbiam czosnek, w końcu mogę sobie pozwolić na delektowanie
się jego smakiem w potrawach nie tylko w weekend (a było tak, kiedy
pracowałam:-)). Zatem menu bardzo monotematyczne - fasolka i musli - niedobrze...ale wena kulinarna opuściła mnie podczas tego weekendu. Ruchu też niewiele - przeleżałam w ogrodzie na leżaku....
Miałabym większą motywację, gdyby efekty mojej diety były bardziej widoczne, gdyby w ogóle były widoczne. Dzisiaj zaczynam A6W - muszę zawalczyć o swój brzuszek:-)
Zoozanna
18 maja 2010, 09:20No, kochana, na efekty to troszkę trzeba poczekać. Nie zrażaj się, bo skoro trzymasz diete, to lada dzień przekonasz się, że warto. A fasolkę popieram, bo ma mało kalorii i jest pożywna (może zrezygnowałabym z sera, zwałaszcza tego ciągnącego, choć pyszny niesłychanie). Powodzenia w ćwiczeniach. Niestety wymiękłam na A6W, ale jakaś taka nieruchliwa jestem i sztywna jak drut.
nanuska6778
18 maja 2010, 09:14Dzięki za zaproszenie. Też wczoraj zaczęłam A6W:-) Pozdrowionka:-)
olka1232
17 maja 2010, 23:36zyczę powodzenia , patrzyłam własnie ,że mamy bardzo podobny cel 60 kilogramów,tez jestem młodą mamą , także mieszkam w UK. Może jakas wspólna akcja ?