Chociaż odkąd wyjechałam z Anglii, łamię moją dietę nieustannie. Cieszyłam się, że chociaż konsekwentnie biegam, aż tu dwa dni temu zwichnęłam mały palec u nogi..... Mała rzecz, a jaka uciążliwa. Ładuję swoje akumulatory polskością - ile sie da i jak się da. Chociaż wczoraj akurat zwiedzaliśmy Wilno:-). Jesteśmy ciągle w ruchu, dlatego zupełnie nie mam czasu usiąść do komputera. Ale też i nie mam się czym pochwalić, niestety.....Za tydzień wracamy do naszej rzeczywistości ale dopóki jestem tutaj będę nadal popełniać te małe grzeszki - późne kolacyjki, ciacha do kawki - za to w jakim towarzystwie i scenerii!!! To jest w tej chwili najważniejsze!
wandalistka
6 sierpnia 2010, 09:22korzystaj ile się:) jak wrócisz do rzeczywistości weźmiesz się za siebie, jeszcze zdązysz:) narazie baw się pełną piersią:) pozdrawiam:)