Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót do piątku.


Witam.

Wczoraj dzień był za bardzo zabiegany. Nie miałam czasu aby usiąść przed kompem i cokolwiek napisać.

Ćwiczenia wieczorkiem grzecznie wykonane.

Menu bardzo standardowe.

Śniadanie: bułka z pestkami dyni posmarowana serkiem smażonym, na to pomidor i cebulka

II śniadanie: pucharek galaretki przy kawie u koleżanki

Obiad: około 100g wędzonego halibuta (mam napad na wędzone ryby), mizeria na jogurcie

Podwieczorek: gruszka 

Kolacja: sałatka śledziowa z ogórkiem

Przed snem pół grapefruita.

Moim wielkim grzechem było podjedzenie paru chipsów. Po prostu nie mogłam się opanować. To było w gościach. W końcu poszłam do sklepu, kupiłam sobie butelkę wody i wiecznie piłam aby nie myśleć, że w zasięgu jest takie coś. Jakbym jakiegoś napadu dostała. Może to przez to, że miałam pierwszy dzień pięknych kobiecych dni. 

Teraz idę was troszkę poczytać. Potem czas do miasta. 

Pozdrawiam. 

  • NieidealnaG

    NieidealnaG

    9 sierpnia 2014, 12:16

    Te kobiece dni mają to do siebie, że czasami ciężko się opanować ;) Ważne, że kilka a nie całą paczkę :)