Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33039
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Hej :)
Na wadze 68,4 czyli jest fajnie bo spadło, ostatnio było 69,3. Po jelitówce było nawet mniej ale nic nie może wiecznie trwać ;). Ogólnie jest dobrze :)

Aktualnie walczę z lekkim przeziębieniem.Tej jesieni i zimy do naturalnych witamin z warzyw,owoców itp. postanowiłam dołożyć tran i witaminę C i do tej pory nic mnie nie łapało a były okazje do tego by złapać szczepkę.Jednak w ostatnich dniach przebywając w pracy z zasmarkanymi i kaszlącymi koleżankami poległam. Tzn. i tak nie jest najgorzej bo był tylko lekki ból gardła i katar i samopoczucie nawet dobre. Katar jeszcze trzyma ale czuję, że jest już lepiej.Z racji tego, że nie rozłożyło mnie totalnie to i na ćwiczenia mam wenę ale nie forsuję się, tylko robię pilatesik :)

Wiem, ze ostatnio zaniedbuję pamiętnik ale u Was jestem na bieżąco, natomiast u mnie nie ma nic ciekawego do pisania ;)

Buziaki :*

15 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Hejka :)
We wtorek dopadła mnie jelitówka i chyba jedna z gorszych jakie przechodziłam. Bo spędziłam dobre kilkanaście godzin w kibelku lecąc na dwa fronty niemal non stop. W sumie mogłam się tego spodziewać bo od końca grudnia do okolo 10 stycznia w moim najbliższym otoczeniu byly przypadki tego paskudztwa.To niemal non stop robienie tego i owego sprawiło, że w środę byłam niemal nieprzytomna z wykończenia i nie mogłam się podnieść z łożka. Na szczęście wtedy już nie musiałam latać co chwilę.Dopiero w środę w godzinach popołudniowych w miarę dałam radę wrócić do świata ale tak naprawdę dopiero wczoraj pod wieczór poczułm się lepiej.Jeszcze nie jest do końca ok ale już mogę jakoś funkcjonować. Swoją drogą, uzupełniałam elektrolity, starłałam się , kupiono mi takie o smaku pomarańczowym ale mimo smaku i tak są tak obrzydliwe, że nie wiem jak zalecają je podawac komuś z odruchem wymiotnym haha ;)

Plus tego taki, że chwilowo na wadze 2,5 kg mniej :)

No nic,kończe te nieprzyjemne opowieści, oczywiście nie ćwiczę od paru dni ale może w weekend już się delikatnie poruszam, jakis pilatesik, coś lekkiego a od poniedziałku wracam już na całego :)

Udanego weekendu :)

9 stycznia 2016 , Komentarze (8)

W Nowym Roku waga bez większych zmian, bo z 69,3 jest 69,2 ale na obecną chwilę nie jest to żaden wielki problem.Marzę o tych 65 i chcialabym to osiągnąć ale nie jest to proste, od dłuższego czasu gubienie tych ostatnich kg idzie mi mega ciężko i długo ale też nie jest to niczym dziwnym i nie dotyka tylko mnie. Zresztą nie waga jest istotna a centymetry i wygląd. Mam też teraz mięśnie a one ważą więcej ;) Ale tak dla spełnienia marzenia chciałabym zobaczyć to 65 więc póki co jeszcze nie przechodzę na stabilizację.Raczej będę pomalutku jeszcze działać, może do wakacji się uda :) Ale to wszystko już bez ciśnienia i presji :)

O nasionkach chia słyszałam od dawna ale jakoś nie po drodze było mi spróbować. Ostanio jednak zakupiłam te podobno cudowne ziarenka i posmakowały mi. Najczęściej jadam je w formie popularnego puudingu i myślę, że to fajne rozwiązanie na @ napady głodu. Przygotować sobie taki pudding, z dodatkiem owoców czy bakalii i w razie czego zajadać. Zawsze to lepsze niż słodycze. Wczoraj też zrobiłam ptasie mleczko z chia na dzisiejsze babskie pogaduchy z koleżankami. I smakowało dobrze, fakt, że nie tak samo jak oryginalne słodyczowe ale wszystkie  zjadłyśmy ze smakiem taki deserek. Też myślę fajna alternatywa dla właśnie tradycyjnego mleczka. W takim z chia przemycamy chociaż coś wartościwego i nie jest przesłodzone. 

Buziaki :)

30 grudnia 2015 , Komentarze (9)

Po Świętach 2,5 kg na plusie ale spokojnie, to nie z przeżarcia, to tylko @. Dzisiaj już wraca wszystko do normy więc ok. Tak swoją drogą przed @ , na święta niemal gromadziła mi się woda i czułam się jak beczka a pomysleć co by było jakbym się dodatkowo najadła wszystkiego ponad stan, chyba bym pękła ;) A tak jedzeniowo  święta były ok, w  I dzień pozwoliłam sobie na więcej i przekroczyłam swoją dzienną normę ale nie o wiele i jadłam małe porcje tego na co miałam ochotę. Wiecie, np. jedna łyżka salatki zamiast jak kiedyś całego nawalonego talerza. I tym sposobem się najadłam ale nie przejadłam. 

Nowy rok tuż , tuż ale ja nie robię jako takich postanowień czy planów bo zwykle kończy sie to tylko na planach a po roku można się pośmiać z tego co miało być a nie jest. Owszem, mam takie myśli, że to czy tamto bym chciała zrealizować ale to są takie luźne przemyślenia, nic wiążącego bo wolę coś zrobić spontanicznie niż zaplanować a nic nie zdziałać.

Na Sylwestra wybieram się na małą domówkę w gronie kilku osób. Ogólnie nie przepadam za Sylwestrem, nie lubię tej presji i musu zabawy i tego, że każdy kto nie planuje się bawić przez większość traktowany jest jak dziwoląg. Uogólniam trochę ale wydaje mi się, że takie jest myślenie większości. Chociaż pewnie bardziej u młodych osób, nastoletnich. Bo sama pamiętam jako nastolatka jaka to była tragedia jak się nigdzie nie szło, jaki obciach i to zdziwienie innych jak to nie. Teraz mam na to wywalone, chce to gdzieś idę, nie chce nie idę. Jak mam ochotę tego dnia się pobawić, podrinkować to to robię, jak nie mam to pobawię się innego dnia ;)

Życzę Wam udanego Sylwestra, spędzonego tak byście były zadowolone a w Nowym Roku wszystkiego co najlepsze, oby ta trudna walka z kilogramami była skuteczna :* :) Buziaki:)

23 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Na wadze 69,3 czyli spadeczek jest bo przecież było 69,6 haha.Ale wiadomo, absolutnie nie jest źle a wręcz przeciwnie, każdy ubytek na ostatniej prostej cieszy.

Jak tam przygotowania do Świąt ? U mnie w miarę ok, sporo już zrobione a to co zostało to spokojnie i na luzie. Piekę na te święta muffinki, dwa rodzaje, jedne z masą makową, drugie piernikowe z powidłami śliwkowymi. Mam zamiar do każdych przemycić mąkę pełnoziarnistą i cukier brązowy więc powinno być ok i będzie można skonsumować :)
W ogóle jeśli chodzi o jedzenie, mnóstwo jedzenia w święta to nie napawa mnie to przerażeniem. Owszem, kiedyś  żarłam bez opamiętania a po świętach płacz ale odkąd 2 lata temu walczyłam ze sobą i nauczyłam się panować i zachowywać rozsądek to jest spoko. Teraz żadne świąteczne zastawione stoły mi nie straszne. Można coś tam podjeść ale z głową i wtedy nie ma problemu. Do tego codziennie w świąteczne poranki zamierzam ćwiczyć bo swięta, nie święta swoje zrobić trzeba :)

Kochane życzę Wam udanych, spokojnych Świąt. Spędzonych tak byście były zadowolone i był to dobry czas :*

11 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Cześć :) Ostatnio mało piszę ale jakoś tak nie ma o czym. Jeśli chodzi o wagę to utrzymuje się na stałym poziomie 69,6 kg , czasami spada na 69,5. Chociaż nie wiem, może w dni kiedy się nie ważę są jakieś inne wyniki, coś mniej, coś więcej. Ale ogólnie tendencja  najważniejsza, waga nie idzie w górę. Nie mam z tym brakiem spadków problemu bo wiem, że nie będzie mi łatwo dojść do tych wymarzonych 65 kg, w końcu ćwiczę regularnie, mam mięśnie a one swoje ważą więc mogę wyglądać dobrze a waga to osobna sprawa. Także jeszcze w grudniu walczę i zobaczę po 1 stycznia co dalej. Czy jeszcze lecieć do tych 65 i próbować mimo, że ciężko jest czy dać sobie spokój i się stabilizować. Czas pokaże. Dzisiaj sobie tym głowy nie zaprzątam. Fakt, że nie lubię planowania działań  typu od 1-ego itp. ale akurat tutaj nie jest to tak, że mam 40 kg nadwagi i powinnam już, natychmiast działać więc też podchodzę do tego inaczej.Nie siedzi mi w tym przypadku gdzieś z tyłu głowy myśl powinnam ale jeszcze od jutra, od następnego miesiąca.

Święta tuż, tuż, cieszę się bo lubię ten czas. Lubię odkąd spędzam go tak jak mi pasuje, wtedy jest dobrze, nie ma żadnych niezbyt fajnych sytuacji :) Jedyne co to, że tyle przygotowań, czekania a później zleci tak szybko ten czas. Mi by pasowałao jeszcze ze dwa dni świąt ;)

Udanego weekendu ;) Buziaki :*

30 listopada 2015 , Komentarze (12)

Hej :) 
Przy sobotnim ważeniu nie ujrzałam zmian, czyli nadal 69,6 ale spoko, też nie jest to złe. Moim takim marzeniem jest 65 kg ale ciężko idzie ten koniec już od dłuższego czasu więc też nie nastawiam się mocno, nie narzucam sobie presji. Może być też tak, że nie dojdę do tej wagi ale po regularnych ćwiczeniach waga może być jakaś tam a wygląd świetny także luz. Zobaczę po Nowym Roku czy coś działać dalej, czy stabilizować się, zobaczymy :)
@ tuż, tuż więc zapewne za chwilę odnotuję chwilowy wzrost wagi ale to już standard wypadający co miesiąc więc żaden dramat. Byle do tego apetyt nie szalał za bardzo ;)

Moja przyjaciólka chce podjąć wyzwanie by do Świąt ograniczyć słodycze. Właściwie jedyne co by chciała zjeść to codziennie po jednej czekoladce z kalendarza adwentowego i na tym poprzestać, żadnych dodatkowych ciast, ciasteczek, cukierków i innych słodkości czy przekąsek, które w ciągu dnia pochłaniała. Postanowiłam jej w tym towarzyszyć, tak by było jej raźniej więc od jutra ( bo start 1.12) jak dziecko otwieram kalendarz i zjadam po jednej czekoladce ;) Ogólnie nie będzie mi trudno wytrwać bo już takie wyzwanie przerabialam, zupelnie bez słodkości i właściwie to jem mało slodyczy ale na tym wyzwaniu nie będzie dnia luzu kiedy pozwalam sobie na to i owo ;) W ogóle moja przyjaciólka nie ma jakiejś wielkiej otyłości, nadwagę to tak i  tak około 10-15 kg chciałaby zgubić by dobrze się czuć i wyglądać. Ale ma lenia i  nie potrafi się zmotywować. Widzi efekty u innych, u mnie ale sama nie może wejść w ten rytm. Robiła kilka podejśc, próbowała już kilka takich wyzwań, próbowała modyfikować dietę, próbowala zacząć się ruszać i zwykle zapału ma na chwilę. I widzę, że nie jest jej dobrze we własnym ciele i chcialaby się tych kg pozbyć ale nie umie zacząć a raczej  wytrwać. Staram się ją motywowac ale też jakoś mocno nie cisnę bo uważam, że to musi przyjść samo, człowiek musi sam chcieć i mieć na tyle siły by zaraz nie przestać :) 

Udanego tygodnia, buziaki :)

24 listopada 2015 , Komentarze (6)

Ostatnio mało piszę bo jeśli chodzi o wagę to nie ma się czym chwalić. Tzn. nic złego nie nabroiłam ;) Oczywiście jest dobrze bo na stanie 69,6 a 10 listopada było 69,8. Także no postępy wielkie ;) Śmeję się i żartuję bo jasne jest to, że teraz spektakularnych efektów nie zanotuję i nie będzie leciało po 1 - 1,5 kg tygodniowo. Także dla mnie jest w porządku. I pomalutku do 65 a , że to idzie wolno to na tym etapie nie ma już dla mnie znaczenia. 

Zrobiło się lekko zimowo, wczoraj trochę śniegu napadało i za racji temperatur dzisiaj się jeszcze gdzie niegdzie ten śnieg utrzymuje. Zimno jest ale już  z dwojga złego wolę śnieg i lekki mrozik niż deszcze i pluchę ;)

Właścwie to już Święta za pasem, cieszę się bo lubię ten czas :)

Buziaki :)

10 listopada 2015 , Komentarze (11)

@ się skończyła i nadbagaż w postaci 2,5 kg zniknął.Waga wróciła do normy i dzisiaj 69,8. WIęc jest postęp bo przecież z 69,9 na 69,8 to wyczyn ;);) Haha. Śmieję się oczywiście ale ogólnie jest dobrze, nieważne, że takie tyci ubytki, teraz to już sobie niech spada swoim rytmem. Nie ma ciśnienia i nie ma wielkiej presji i odpowiada mi to i raz spadnie więcej, raz mniej, raz nic ale przy obecnej wadze jest dobrze :)

Postanowiłam też w tym tygodniu wrócić do pilatesu bo jakoś tak jakis czas temu zaprzestałam akurat to ćwiczyć. Fakt, że kiedyś nie wykonywałam jakiś skomplikowanych ćiwczeń pilatesowych i cale konkretne ćwiczenia to tylko około 15 minut ale wtedy odczułam efekty i dawały mi te ćwiczenia coś, wspomagały ten proces odchudzania. Teraz może już nie mam takiej potrzeby na akurat te ćwiczenia ale jakoś tak naszła mnie ochota a skoro tak to czemu nie :) Postanowilam, że przez jakiś czas środa będzie takim lajtowym dniem gdzie tak się tylko lekko pilatesowo porozciągam ;)

Buziaki :)

7 listopada 2015 , Komentarze (6)

Od dnia w którym na wadze ujrzałam 69,9 kg to przez kilka dni codziennie właziłam na wagę by sprawdzać jak jest i aby czasem nie poszło do góry. Mimo, że jestem wielką zwolenniczką by nie ważyć się codziennie to w tym przypadku musialam. Na szczęście do góry nic nie szło a waga wahała się w granicach 69,7 - 69,9 kg. W końcu mi przeszło bo na wadze zanotowałam + 2,5 kg więcej ale spokojnie, to tylko @ więc zaraz powinno być znowu dobrze. Już dzisiaj trzeci dzień @ i brzuch nie jest taki wielki więc luz. Ale po @ już nie zamierzam się ważyć odziennie, już to 6 z przodu do mnie dotarło i nie będę sę katować codziennym sprawdzaniem czy jest. Bo jest i będzie :) Taki mam plan ;)
A jeszcze a propo @ to nie było najgorzej jeśli chodzi o nadmierny apetyt, był ale jakoś dawalam sobie radę. Nie licząc pochłonięcia jednej tabliczki czekolady za jednym razem, miał być tylko kawałek. Nie powiem, że to napawa mnie dumą ale była aktywność, odpuściłam sobie kolację tak, że bilnas się zgadzał. Jeśli już popłynęłam jedząc coś czego nie powinnam to uznałam, że zrobię to w ramach normy a nie ponad.Ale poza tym epizodem było ok :)

Przez ostatnie trzy tygodnie była piękna jesień, ciepła, sloneczna i kolorowa. Dodawało to mega energii a dzisiaj nadszedl weekend i ciepło nadal jest ale już deszczowo i szaro ale był trening więc i kop energetyczny jest i pogoda mi niestraszna ;)
Udanego weekendu :)