Matko. Schudłam ponad 2 kg w tydzień. To chyba całkiem niezły wynik.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tak nie będzie cały czas, ale sam fakt napawa mnie optymizmem i nadzieją. JEŚLI CHCĘ TO MOGĘ!
... ave ...
Dzisiaj strasznie nudny dzień. Nie poszłam do szkoły, bo nie było pana od histy i babki od polskiego, a na sam francuski jeździć się nie opłaca. W końcu i tak nigdy nic na tym przedmiocie nie robimy. Zabawne, że uczę się tego języka 3 lata, a jedyne co potrafię zrobić to się przedstawić i policzyć do 10 ;), ale po prostu mi to nie leży. Wolałabym uczyć się hiszpańskiego ;D.
Wiecie na czym polega sukces mojej diety? Na tym, że nie jest ona jakoś specjalnie, z góry zaplanowane.
Dlatego nie wykupiłam tej na Vitalli.
Sama rozpisuję sobie wieczorem co zjem następnego dnia. W ten sposób jem to na co mam ochotę i nie ciągnie mnie aż tak bardzo do "zakazanego" jedzenia. Zasada jest jedna - mogę jeść wszystko, lecz nie mogę zjeść więcej niż 1000 kalorii dziennie.
Miałam ochotę na hamburgera i cheasburgera z McDonalda? Kupiłam sobie. Zjadłam. W sumie obydwa miały jakieś 600 kalorii (na opakowaniach było napisane) tego samego dnia na śniadanie zjadłam parówki więc limit kalorii został wyczerpany. Do końca dnia byłam głodna, ale zadowolona. Uwielbiam fast foody.
Z kolei od tygodnia chodziła za mną kaszanka. W 100 g ma 329 kcal. To sporo. Dziś na obiad zjadłam 150 g. Jedna kaszanka była połową mojej dziennego limitu kalorii, ale wiem, że nie mogłam jej sobie odmówić, bo w końcu bym pękła i zjadła nie jedną, ale trzy. :)
Dotka1991.grudziadz
10 grudnia 2010, 09:53i to się nazywa odchudzanie z głową, ja robię podobnie ;) gratuluję spadku ;)
jamida
9 grudnia 2010, 21:28tez sobie pozwalam na fast foody w ediecie