Boję się świąt.
Boję się, że nie będę potrafiła się pohamować i napcham się za te ostatnie 52 dni ;(.
Narazie wmawiam sobie, że w Wigilię nie będę przez cały dzień nic jadła, a przed wyjściem na kolację wypiję z litr wody żeby nie zjeść zbyt dużo. Żeby zjeść tylko barszcz, ze dwa pierogi, kawałek ryby i sałatkę. Ale pojawia się pytanie, czy będę potrafiła tak po prostu przestać jeść, gdy już zacznę?
W pozostałe dni świąt podniosłam sobie limit na jakieś 1500 kcal. Dalej będę liczyć, bo to daje mi poczucie kontroli.
Wiem, że jeśli po świętach stanę na wadze i okaże się, że przytyłam ogarnie mnie zniechęcenie i wielce prawdopodobne, że się poddam. Największe szansę mam na to, by się nie obeżreć jeśli będę siedzieć w domu. Nikogo nie będę więc odwiedzać. A już na pewno nie pójdę do Agaty, która z pewnością upiecze moją ulubioną krówkę.
Ehh...
Snowgirl
19 grudnia 2010, 10:59za komentarz. dla jasnosci - ja nie jestem na restrykcyjnej diecie. zadnej. nie popelnie juz takiego bledu nigdy. i tak - stawiam na aktywnosc. tylko ona tak naprawde pomaga w pozbywaniu sie kilogramow zdrowo i skutecznie. pozdrawiam
Dotka1991.grudziadz
18 grudnia 2010, 18:43mam takie same obawy jak Ty ;(
Snowgirl
18 grudnia 2010, 18:29to dosc ryzkowne nic nie jesc w czasie Wigilii az do kolacji. Wydaje mi sie ze wtedy rzeczywiscie zwiekszasz ryzyko objedzenia sie. lepiej przez caly dzien jesc male porcje i na kolacje wigilijna bedzie latwiej tez mala porcje zjesc. powodzenia
jamida
18 grudnia 2010, 18:17ja na święta planuje sobie upiec dietetycznych ciastek by je jesc zamiast ciast.