Hej, hej. Dieta jest super. Nie chodzę głodna, a kiedy mam ochotę na coś konkretnego, czego nie mogę zjeść na diecie, to zapisuję to sobie i zostawiam na sobotę czyli cheat day. W ogóle to podoba mi się idea "odwlekania" zachcianek. Jest mi zdecydowanie łatwiej, jeżeli napiszę na co mam ochotę i z tyłu głowy wiem, że mogę to zjeść w sobotę. To jest extra!
Posiłki zjadam co cztery godziny: 8:00; 12:00; 16:00; 20:00 i zauważyłam, że dla mojego organizmu to jest wystarczająca ilość posiłków w ciągu dnia. Dzięki dużej ilości białka nie czuję głodu. Myślę, że tak dobrze sobie radzę ze względu na to, że jadam duże wysokobiałkowe śniadania. Powiem szczerze, że kiedy jadałam te owsianki itp. chodziłam bardziej głodna. Zaznaczam, że w mojej diecie od dłuższego czasu nie ma białego makaronu, pieczywa i białego ryżu. Jestem ciekawa jutrzejszej wagi. Może powinnam pójść za radą jednej z koleżanek tutaj i ważyć się rano w dniu cheat daya. Z drugiej strony, pies to osrał. Wiadomo, że będę się ważyła codziennie. Wiem, że tak nie można itp. itd. ale w przeciwnym razie źle się czuję. Chyba nawet gorzej niż widzę, że waga stoi... ah koniec tych moich wywodów. Idę spać. Dobranoc!
monikabla
19 sierpnia 2015, 09:39Ja uwazam, ze dobrze jest sie wazyc codziennie. To kontrola, ze kiedy wiecej zjesz zapala soe czerwona lampka bo widac to na wadze dnia kolejnego. Mnie wazenie codzienne uspokaja ;)
Melycha
18 sierpnia 2015, 08:39A najczęściej jest tak że jak zapiszesz zachciankę w tygodniu, to do soboty ochota mija :D Jest dobrze!
Blairann
18 sierpnia 2015, 10:29Tego jeszcze nie wiem. Zweryfikuję w sobotę :)