Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
glupia baba ze mnie


przez ostatnie miesiace calkowicie zaniechalam czegokolwiek, wakacje i co? piwko, chipsy i powrot, 95,7!  Poniedzialkowa waga zabila moja psychike, nie mysle o niczym innym niz to jaka ja jestem glupia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ale co tam

Od wczoraj zaczelam diete, i na razie jest 93,9

Rano 3 kanapeczki (male , 2 sie nie najem, mam taki zoladek rozciagniety) + kawa na lepsze przeczyszczenie :)
w poludnie : banan slash jablko slash 2 kiwi
obiad : warzywka gotowane, nooo dzisiaj zupa kalafiorowa baaardzo lekkostrawna

kolacje w kanapki

Wspomagam sie herbatka z tabletkami la karnita slim
No i uporem w dazeniu do celu

Do sylwestra moj cel to 80, Wiem, ze to osiagne, i wiem tez , ze zaraz zaczniecie krzyczec, ze gdziez to tak a ja wam odpowiem, przytylam bardzo szybko wiec tak samo szybko mi zejdzie i wcale nie bede chodzila glodna, licze, ze bede jadla min 1200 kcal

10 listopada oczywiscie dyspensa z tylko dla mnie wiadomych powodow :)

BTW : co myslicie o 6 posilkach? 3 normalnych, 1 owoc  a 2 pozostale kisiel?
Inaczej nie dam rady, jestem tak rozepchana, ze bede chodzila glodna i ch. bombki strzeli

  • ivetkaaa

    ivetkaaa

    31 października 2009, 16:23

    nic, tylko wziac sie w garsc i do roboty!

  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    31 października 2009, 16:18

    <img src='http://img215.imageshack.us/img215/1028/superstock4425708colorf.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>

  • grubabelastrzela

    grubabelastrzela

    31 października 2009, 16:16

    motywacja jest najważniejsza, a Ty ją masz i dbaj o nią codziennie. Ja przeszłam przez to samo doznanie szoku pewnego dnia, gdy po długim nieważeniu się i po długim obżarstwie stanęłam na wagę... Szok. I wróciłam na vitalię i walczę, męczę się, wszystko to idzie powoli i mozolnie, frustruje mnie to ślimacze tempo odchudzania, ale cóż - jak to mawiał kiedyś mój fryzjer - chcesz być piękna, musisz cierpieć... :) A co do posiłków, to podobno im więcej, tym lepiej, tylko żeby były małe. Ale jak planujesz 1200 kcal, to bardzo dobrze. Duże tempo sobie narzuciłaś, ale to dobrze. Może podziel sobie tę drogę przez mękę na kilka etapów, Najpierw np. 5 kg, jakaś nagroda, potem kolejne i nagroda i tak dalej. Tak chyba jest łątwiej :) Trzymam kciuki za Ciebie, powodzenia!