W tym tygodniu zainwestowałam w moje bezpieczeństwo podczas jazdy na rowerze jak i o samo bezpieczeństwo roweru. Zakupiłam kłódkę metalową w kształcie litery u nie do przecięcia zwykłym sekatorem, jak to bywa z linkami rowerowymi. Zakupiłam również dwie lampki Led silikonowe, jedną na tył i jedną na przód roweru. Teraz będę mogła bez większych obaw jeździć gdy zacznie się ściemniać. Uwielbiam ten rodzaj aktywności fizycznej, ostatnio nawet wzięłam swój rower z domu do akademika i cały tydzień śmigałam na wydział rowerkiem. Niestety w piątek padało momentami ( wręcz lało) więc musiałam rower na weekend pozostawić w warszawie. Dzisiaj za to mam zamiar zabrać się ponownie za naukę jazdy na rolkach. Równowagę względną już osiągam, jednak zdecydowanie gorzej u mnie z hamowaniem. Nie mogę tego załapać. Ale trening czyni mistrza. Co do dietkowania, jakoś się trzymam, są czasami odstępstwa typu - rządek czekolady raz na jakiś czas, ale bez tego wiem że po pewnym czasie rzuciłabym się na słodkie. Pochłonęłabym wtedy całe tony słodyczy bez zastanowienia ( już tak parę razy bywało). Zatem wolę ograniczyć słodycze niż je całkowicie od razu wyeliminować. A tymczasem zmykam uczyć się do sesji :).
angelisia69
12 czerwca 2016, 13:27Przezorny zawsze ubezpieczony ;-) dobra mysl,i fajnie ze tak polubilas rower,ja jak sobie kupie to tez pewnie nie bede z niego schodzic.Co do rolek,zanim nauczylam sie osiagnac jako-tako rownowage to klęłam na te rolki,miałam kilkakrotnie wyrzucać,poddawałam sie,jednak kolejny dzien znowu i znowu wkladalam na nogi az sie nauczylam jezdzic,pozniej hamowac itd. kwestia praktyki,nie ma co sie zniechecac,ja siniakow mialam mnostwo,a jednak probowalam :P A slodkie,ja tak codzien mam,wole zjesc cos malego do 200kcal i sie zaspokoic,niz potem rzucic jak wyglodniala na paczke ciastek.Zakazany owoc kusi najbardziej :P Powodzonka