Czytam Wasze pamiętniki teraz i czytałam wczoraj i jest mi trochę wstyd. Wszędzie ćwiczenia i sukcesy, a ja chrzanię i to jeszcze objadając się - uwaga! - płatkami. Uwielbiam płatki śniadaniowe odkąd pamiętam i mogłabym je jeść bez przerwy. O każdej porze dnia i nocy.
No dobra, masło orzechowe też miało swój udział w podtuczaniu.
Ale od jutra znowu będzie wzorowo! (No prawie - mama zapowiedziała swoją wizytę, a ja jakoś mimochodem wspomniałam, że mogłaby upiec ciasto...)
I poważnie zaczynam rozważać ćwiczenia na tyłek. Za każdym razem, jak spoglądam na niego w lustrze, mam wrażenie, że jest coraz gorzej.
No ale to też nie od zaraz. Ledwo się ruszam z przejedzenia, a jeszcze tygodniowe zaległości z polskiego i matmy. Nie żebym specjalnie odkładała je na ostatnią chwilę, po prostu Supernatural mnie wciągnęło. Mam wrażenie, że jeszcze niedawno pisałam tu o szóstym sezonie, a teraz jestem w trakcie ósmego. Cóż poradzić, mam obsesję;)
Mercy97
7 lutego 2014, 17:09Przejadanie się to jedyna rzecz, która sprawia, że tyjemy. Wiem sama, jak trudno pokonać je.Rozważ, czy emocje nie są powodem objadania. Powodzenia. :)
zdenka83
2 lutego 2014, 18:49eee też wtopiłam weekend pod znakiem czekolady ;) ale dobra, czas się brać za siebie powodzenia!
endorfinkaa
2 lutego 2014, 18:13jak ja Cię dobrze rozumiem!