Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wegańska Warszawka


Odzywam się w końcu, bo żyję 

Byłam u babci pod Warszawą, nie przytyłam ! 
Byłyśmy w restauracji wegańskiej, a szczerze to nie wiem czy to jest restauracja. Na pewno jest to przybytek w którym można zjeść pyszne dania wegańskie. Za 15 zł dostałyśmy ogromny talerz na którym był ser tofu smażony w papierze ryżowym (wielkości dwóch dużych kromek chleba), kupka ryżu i pyszne surówki z jakimś sosikiem. Teraz już wiem, że weganie na pewno nie głodują, po takiej porcji nie mogłam jeść już do końca dnia 
Na wynos wzięłam sobie mix sałatek z sejtanem. Sejtan ma udawać kurczaka i świetnie udawał, sałatka była równie pyszna jak wyżej wymienione danie  Absolutnie i zdecydowanie polecam kuchnię wegańską, od czasu do czasu przecież można zjeść coś absolutnie pozbawionego jakiegokolwiek składnika zwierzęcego.

Poza tym u babci jadłam dwa razy krewetki, raz po prostu smażone z chińskim sosikiem, a za drugim razem w panierce i tostem 

Ponadto jadłam także tortillę, z serem tofu i warzywami, bez żadnego mięsa.

Wszystkie te rzeczy to było istne niebo w gębie, ah jaka szkoda, że nie mam tego na codzień 

To takie tam tylko moje kulinarne wspominki z pobytu u babci :D

A już w poniedziałek szkoła, nie chcę :(


Na koniec dobry cytacik 

Peace 



  • momo188

    momo188

    31 sierpnia 2013, 22:48

    peace :) weganko :) :) widze ze ostro trzymasz diete tak trzeba :) powodzenia w szkole hehehe przyda sie

  • j.lisicka

    j.lisicka

    31 sierpnia 2013, 20:37

    A gdzie się mieści ten przybytek? :)