Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tydzień V (24.08-30.08) - podsumowanie


Mało czasu. Muszę się dostosować do nowego trybu życia, bo coś czuję, że 10-godzinne przerwy w jedzeniu nie przysłużą się misji odchudzanie. Mój mądry zegarek ostatnio mi mocno świruje z naliczaniem kalorii. Cały dzień siedząc w biurze, spaliłam rzekomo 1050 kcal. Przeszłam w ciągu dnia co prawda 8km, ale to przecież nie był żaden sprint. Stresowałam się za to mocno, bo dzisiaj wolne miała moja przełożona i praktycznie byłam sama na placu boju. Że ciśnienie mi skakało to nie wątpię, ale mimo wszystko to chyba tak nie działa żebym w ten sposób miała spalić tyle kalorii.