Smutno mi i samotnie. Puściłam sobie na słuchawkach jakąś świąteczną playlistę myśląc, że mnie to ukołysze, ale efekt jest chyba odwrotny. Zaczęłam myśleć o świętach, które spędzę sama w mieszkaniu i o tym jaką przykrość sprawiłam rodzicom. Mimo wszystko tak będzie lepiej. Od kilku już lat przyjeżdżając do nich czuję się jak jakaś świąteczna dekoracja wyciągana 2 razy do roku, bo tak wypada. Wypada zaprosić córkę na święta, niech zna łaskę. Przez resztę roku niech nie istnieje skoro nie potrafiła sensownie pokierować swoim życiem. Męczą mnie też moje bratowe, które chcąc wyjść na sympatyczne próbują nawiązywać ze mną rozmowę. Żeby nie było, uważam, że to naprawdę w porządku dziewczyny, ale kiedy tkwię na dnie mojej egzystencji, z roku na rok głębszym, nie chcę żeby ktokolwiek mnie zauważał a już tym bardziej wciągał w choćby najsympatyczniejsze rozmowy. Teraz kiedy pojawiły się jeszcze dzieciaki brata to już w ogóle nie potrafię się odnaleźć. Nie wiem kto bardziej się boi, one mnie czy ja ich. Nie dziwię się, też bym się bała ciotki, która jedynie się ze mną wita i nic nie pożartuje, ani nie zagada. Ostatnio nawet bratanica przestała się ze mną witać tylko ucieka w popłochu jak się orientuje, że też przyjechałam do rodziców. Wszyscy są zakłopotani. To się samo nie naprostuje i ja tego też nie naprostuję. Rodzice, oboje już starsi i raczej schorowani, umrą pewnie wcześniej niż mi się wydaje. I tak to się skończy. Z braćmi nie mam właściwie żadnej relacji. Myślę, że mogłabym na nich liczyć gdybym potrzebowała pieniędzy albo awaryjnie dachu nad głową, ale widujemy się już tylko na świętach i właściwie nie rozmawiamy, jak umrą rodzice lepiej już nie będzie.
Chłop rzucił pomysłem żebym przyjechała do niego na święta, ale to dla mnie zupełna abstrakcja. Boję się jego mamy i jej reakcji na mnie. Wiem, że będąc na jej miejscu, po spotkaniu z taką agentką kazałabym synowi zerwać z nią wszelkie kontakty pod groźbą wydziedziczenia. To nie jest tak, że wykluczam poznanie jej, ale wolałabym na pierwszy raz coś w krótszej i mniej zobowiązującej formule.
Może w tym tygodniu zrobię sobie listę filmów do obejrzenia na ten przeklęty czas.
krolowamargot1
11 grudnia 2023, 15:55Nie ma nic złego w spędzaniu świąt czy jakiegokolwiek innego czasu samemu, jeśli się tego chce. To żadna ujma, ani kara pobyć samemu ze sobą. Natomiast mnie martwi to, co piszesz, że nikt tego nie naprawi, ty tego nie naprawisz. A dlaczego nie? Najwyraźniej nie jest ci za dobrze na tym „dnie egzystencji”, więc może warto pomyśleć, jak się z tego wygrzebać? I zacząć się wygrzebywać?
KochamSiebie2020
11 grudnia 2023, 12:35Co zrobiłaś ze rodzice,bratowe,bracia i może rodzina Twojego chłopaka cię tak odbiera? A może wyolbrzymiasz?