Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciężko



Dopiero 12 a ja już mam dość tego dzionka. Wczoraj do wpół do 23 sąsiedzi wiercili w ścianach. Nie potrafię zbytnio się samoregulować, więc wpadłam w szał. Jednocześnie mam kompletną blokadę na okazywanie swoich emocji obcym ludziom i wchodzenie z nimi w interakcje, więc cały ten szał musiałam zamknąć w obrębie zajmowanej przeze mnie powierzchni mieszkalnej. Oberwało się drzwiom, oberwało lodówce, w pewnym momencie zaczęłam skakać po kanapie, a kulminacją było, kiedy zaczęłam na głos (lecz nie tak znowu głośno) śpiewać "za ścianą mieszkają cwele, rozumu nie mają zbyt wiele" co przeszło w nucenie akurat przychodzących mi do głowy fragmentów losowych melodii. To szczęśliwie pozwoliło mi się uspokoić na tyle żeby założyć zatyczki do uszu i podjąć udaną próbę zaśnięcia. Kompletne wariactwo z mojej strony, jestem jak dzikie zwierzę, boję się tej części siebie. Z jednej strony czuję ogromną krzywdę, bo to nie pierwszy krzywy numer ze strony sąsiadów, a z drugiej jest mi wstyd za siebie, że nie potrafię się komunikować jak dorosły człowiek. Dzisiaj jeszcze z samego rana 2 razy trzasnęłam drzwiami i ostentacyjnie głośno mieszałam kawę. Żeby było śmieszniej to wczoraj byłam przekonana, że wszystko to sprawka sąsiadów zza ściany, ale dzisiaj kiedy na chwilę wyszłam z mieszkania okazało się, że ewidentnie jakieś prace remontowe są prowadzone u tych bezpośrednio pode mną. Dałabym sobie jednak rękę uciąć, że wczorajsze hałasy dochodziły z mojego piętra. Nakręcona jestem strasznie, ale kiedy ktoś wierci o 22 to choćbym chciała nie mam gdzie uciec. Galerie handlowe czy biblioteki pozamykane, a na spędzanie długich godzin na świeżym powietrzu jest chyba ciut za zimno. Boże, jak mi głupio za samą siebie. Zwłaszcza, że wygląda na to, że moje śpiewy adresowałam do niewłaściwej osoby.

Dzisiaj też czekało mnie emocjonalne wydarzenie, a mianowicie spotkanie z ojcem. Widujemy się raz na 2 miesiące celem uregulowania rachunków i niekiedy podejmujemy krótką rozmowę. Bolą mnie te kontakty, mam pretensje do niego i do matki, że w tej relacji nie ma autentycznej bliskości i wsparcia, ale jednocześnie nie potrafię ich dopuścić do siebie. Dodatkowo dzisiaj nie dość, że musiałam zakomunikować, że nie będzie mnie na świętach, to jeszcze powiedziałam, że nie chcę rozmawiać o mojej przeprowadzce do chłopa, a to był właściwie jedyny temat, na który jeszcze rozmawialiśmy. Nie chciałam rozmawiać, bo chłop mnie wpuścił w maliny, gdybym jakkolwiek próbowała wyjaśnić sytuację ojcu to chłop dostałby łatkę osoby niewiarygodnej i niepoważnej, a ja byłabym w oczach ojca naiwniaczką, pożałowania godną naiwniaczką. Nie chciałam zasmucać ojca, po prostu tak wyszło, po prostu tak jest. Całe widzenie trwało nie dłużej niż 5 minut, a teraz kolejne kilka dni będę jak struta.

No i waga. To dla odmiany mnie najmniej obeszło, jeśli wcale. Nie wiem co się stało, że przybyło mi 100 gramów, czasem widocznie tak musi być. Akurat w tym temacie nie mam sobie zbyt wiele do zarzucenia. Nawet mimo drobnego szaleństwa w weekend średnio w tym tygodniu wychodziło mi po 1400 kcal na dzień. Liczyłam, że coś mi jednak spadnie, ale trudno.

Na osłodę w środę przyszedł mi w końcu laptop, szczęśliwie cały i zdrowy. Wczoraj wszystko sobie skonfigurowałam i dzisiaj już śmigam. Oczywiście potwierdziły się moje obawy, duży internet jest tak samo nudny jak ten mały.

  • Janzja

    Janzja

    9 grudnia 2023, 03:23

    O, to prawdziwy mini szał domowy :D najbardziej podoba mi się w tym, że mimo braku konfrontacji znalazłaś rozwiązanie, bo zasnąć się udało :)

  • ognik1958

    ognik1958

    8 grudnia 2023, 13:17

    Hmm..wyciąganie wniosków na wadze to...z tygodnia na tydzień bo częściej to mogą byĆ tylko wahania różnymi i rózniastymi przyczynkami i to trza po prostu olewać Te 1400 to dopiero fragment tej układanki bo powinniśmy pilnować deficytu bo on dopiero nam przewiduje czy będziemy chudnąc czy tyć deficytu spalanietj różnicy pomiędzy zarłem a spalaniem podstawowym tj PPM *PAL i spalaniem podczas ćwiczeń sportowych i powinno tego być taak 200-500 kcal na minusie a będzie oki a liczenie cóż kto ma na to czas albo biezemy gotowce w których ktoś już za nas wyliczył albo jakąś apkę na smarfoniku co nam wylicza zresztą i ćwiczenia i kroczki i kalorie przy tym spalone tez powodzenia Tomek👍