Dzisiaj trochę zwolniłam, nareszcie. Mam już dosyć tego wiecznego wyścigu z czasem. Przede wszystkim nareszcie się wyspałam, wstałam o 8, powolutku poranna toaleta, śniadanko, kawusia... Dopiero po południu wyjazd na pokazy taneczne synusia i potem zakupy w Makro. Dla siebie, na firmową wigilię i uzupełnienie zapasów w pracy - kawy itp. Razem nazbierał się pełniutki wózek, dobrze że miałam męskie wsparcie... Właściwie podwójnie męskie bo jeszcze synuś... Teraz już po kolacji, po herbacie a właściwie w trakcie, zaraz się biorę do pierniczków. Chwilka na 'Vitalii i do dzieła!!!Zjedzone:
śniadanie - kilka szprotek, liść sałaty, wiejski lekki
II śniadanie - jajko
obiad - wątróbki drobiowe, sałata
kolacja - znowu parę szprotek, jajko na twardo
deser -mus jabłkowy
Ogólnie - jest nieźle, dzieci jadły słodycze a ja się nie złamałam. JESTEM WIELKA !!!
ciekawowo
20 grudnia 2010, 10:04trzymasz dietę i masz zdrowe podejście.. ja przez weekend jadłam pizzę, co prawda domową ale jednak i cały tydzień wysiłków poszedł na marne :(