Wtorek, 4 luty 2014.
Drogie Przyjaciółki, wstyd się przyznać, ale przebimbałam cały dzień przed internetem. Moje obowiązki zawodowe mocno ucierpiały. Wykonałam tylko te czynności, które nosiły miano "bardzo pilne", a inne muszą poczekać do jutra. Trochę to do mnie niepodobne, bo jestem dość obowiązkowa. Mówi się trudno i idzie dalej.
Najpierw zakotwiczyłam na Vitalii, poczytałam pamiętniki, oddałam się bardzo przyjemnej korespondencji i nie uważam tego czasu za stracony.
Trochę później moja współpracownica pani Jasia przyniosła informację, że nasza ulubiona kapusta kiszona z Sandomierza nie jest kapustą kiszoną, ale kwaszoną. Taką informację wyczytała na etykiecie ze składem produktu. No i zawrzało we mnie. Jak to! Kapusta, którą kupuję od kilku lat przekonana, że to dobry i zdrowy produkt jest zwykłym oszustwem !? Przecież na opakowaniu wielkimi literami jest napisane, że to kapusta kiszona! Pani Jasia, osoba bardzo dociekliwa (za to ją kocham) na rewersie opakowania wyczytała, że w składzie poduktu jest kapusta kwaszona, a nie kiszona,. Dwie sprzeczne informacje. Dwa różne produkty, jeden zdrowy i pyszny (kiszony), drugi to chemicznie potraktowane świństwo (kwaszony).
Nie zastanawiając się wiele odszukałam w internecie kontakt do producenta i szybciutko wykonałam telefon do właściciela. W krótkiej, bardzo miłej rozmowie dowiedziałam się, że firma produkuje kapustę kiszoną, która podlega naturalnej fermentacji mlekowej i nie jest produktem zakwaszanym octem i chemikaliami. Zasugerowałam, że warto na opakowaniu umieścić taką informację, bo coraz bardziej świadome społeczeństwo czyta etykiety. Wsadziłam swoje trzy grosze (a może nos) w kiszoną kapustę sandomierską i od razu zrobiło mi się lepiej. Czuję się jakbym spełniła misję dla ludzkości .
A teraz grzecznie idę do domku. Moja córka Kasia jest chora i obiecałam, że dzisiaj zrobię jej nowy manicure. No wiecie moje kochane, żeby dziecko lepiej się poczuło :) Od kilku lat lubię eksperymentować z żelem. To mnie bardzo relaksuje i uspokaja. Kiedyś z nudów, a może ciekawości zrobiłam kurs manicure i pedicure. Który to już z kolei? Sama nie wiem. Lubię się uczyć.
Przebimbałam ten dzień? Chyba nie do końca. Przede mną całe popołudnie. Zapowiada się dość pracowicie. Z pewnością uspokoję sumienie. Buziaki, jeszcz tu dzisiaj zaglądnę:) Uzależniam się od Was, oczywiście pozytywnie. Pa, pa :)
dede65
12 marca 2014, 14:35no tym razem to jakbym ja widziała siebie, nie dość ,że na pewno uzależniłam się od vitalii i pamiętników znajomych, to jeszcze zaglądam tu w pracy ,a potem do domu tacham te faktury.....bo kiedyś trzeba popracować ;)
bozenka1604
5 lutego 2014, 09:18Talenty, które drzemią w Tobie należy odkrywać. Człowiek czasami nawet o nich nie wie, dopóty dopóki nie spróbuje. A paznokcie? To zwykłe rzemiosło, którego można się nauczyć. Nie uważam Cię za osobę nieudolną, jesteś Super Kobietką i wysoko sobie cenię znajomość z Tobą. Buziak na dzień dobry :)
ANTAGA2014
5 lutego 2014, 00:03Ile Ty jeszcze talentów posiadasz, Moja Droga? Toż załamać sie idzie nad własną nieudolnoscią...
Karampuk
4 lutego 2014, 16:52no patrz człowiek się całe zycie uczy, a ja durna yslałam ze kiszona i kwaszona to jest to samo