Walka od poniedziałku, efekt 70,60 kg, 900 gram w dół. Jest bardzo dobrze, waga idzie w dobrym kierunku. Potrzebuję czasu i wytrwania, ale muszę wytrzymać. W sobotę mam imieniny, ale psychikę ustawiam w dobrym kierunku, czyli będę kierowcą, będę jadła warzywa i z mięs tylko kurczaka i połowę porcji ciasta i woda. Za chwilę idę do ogródka, trochę wyplewię i jest tam fajnie. Lubię jak mam wyplewione i posiedzieć sobie na tarasie- super (gazetki, krzyżówki, kawka i woda). W sobotę przyjedzie nasza córcia, pogadamy sobie. Cieszę się bardzo. Przeżyłyśmy trudne chwile, ale teraz układa się wszystko ok. Następne ważenie w sobotę. Do soboty.....
jbklima
15 czerwca 2011, 16:40pozdrawiam koleżankę, ja tez bywam tu i znikam......wagą się nie chwalę, nie ma czym.....ale zawsze jest nadzieja na zmianę.
wypchana3marzeniami
15 czerwca 2011, 09:09Pozdrawiam