Dietę stosowałam grzecznie (poza piwem) ale spora część podwieczorków i kolacji mi odpadła więc tak się pocieszam, że wyjdzie mi na zero. Zobaczymy.
Od początku mistrzostw czasu mało na wszystko. Zwłaszcza, że pracy też natłok ale zaplanowane treningi wykonywałam bez zarzutu.
Ciekawe ile tak wytrzymam: rano pobudka (godzina wcześniej niż zwykle), trening cardio, potem śniadanie, praca (w międzyczasie drugie śniadanko), szybki powrót do domu, obiad, trening modelujący w trakcie pierwszego meczu, przelot do strefy kibica, drugi mecz, powrót do domu, przygotowanie obiadu na następny dzień, codzienne duperele, SEN :) (godzina później niż zwykle)
No zrobiło się luźniej w polu widzenia to lecę do metra:)
MARCELAAAA
15 czerwca 2012, 15:17Hi hi ja też mam dzień za krótki nie tylko Ty i dość mocno zajęty")