Chwilę mnie nie było, bo trochę się działo w związku z czym i z dietą i z ćwiczeniami poślizg...
Jak to się mówi nie miała baba kłopotu...
W zeszłym tygodniu podpisaliśmy akt notarialny i jest - dom, w którym każdy będzie miał swój kąt. Było nam to już potrzebne, bo rzeczy wyłaziły z każdego kąta, każdą szufladę trzeba było dopychać kolanem, pudła, pudełka, pudełeczka piętrzyły się wszędzie a przede wszystkim spanie w salonie ma wiele wad - ja chodzę spać wcześniej a mąż wraca i potrzebuje się zrelaksować patrząc w TV i o ile słuchawki załatwiają sprawę dźwięku o tyle nie da się oglądać bez obrazu a zmieniające się sceny budzą mnie lepiej niż syrena alarmowa. Z kolei rano mąż chce spać a my się musimy szykować do przedszkola/pracy a kuchnia w aneksie. W week-end potworki lądują na nas trzy sekundy po otwarciu oczu - jak są już pewne, że nie śpimy zaczynają się bawić pół metra od łóżka pilnując abyśmy przypadkiem nie zasnęli. Efekt jest taki, że żadne z nas nie wyspało się od trzech lat i napięcie narasta... dlatego decyzja zapadła - musimy coś zrobić bo zwariujemy. A że z kasą krucho, bo w związku z posiadaniem potworków żyjemy z niewiele ponad jednej pensji to padło na dom do remontu.
W związku z powyższym czeka nas podwójny remont - domu i tego starego czyli mieszkania, bo w tym stanie do jakiego doprowadziły je potworki nie nadaje się do wynajmu. Problem w tym, że ja się do tego nie nadaję - ja jestem umysł ścisły i szybciej ścianę postawię niż ją pięknie udekoruję. Zajęcia plastyczne (prace do przedszkola, stroje na bal) to domena męża. Ja wchodzę do sklepu i kupuję pierwsze z brzegu co mi się spodoba. Wykończenie obecnego mieszkania - jeszcze na etapie panieńskim wybrałam w dwa dni a majster, który ze mną wtedy oczy ze zdziwienie wytrzeszczał, że kobieta jest w stanie wszystko w jednym sklepie wybrać w tak krótkim czasie:) Wszystko co wtedy zostało zrobione pozostało w zasadzie w niezmienionym stanie - dochodziły kolejne meble w związku z powiększającą się rodziną i wzrostem potworków ale reszta nawet kolor ścian jest taka sama.
A teraz znowu....
A co do pożyczonego to oczywiście kasa, którą będę spłacać do końca świata i jeden dzień dłużej...