Nie ma się co dalej oszukiwać - jest źle. Koszmar wrócił. Waga oscyluje wokół 60kg. A było już tak pięknie. Co to jest, że człowiek taki głupi jest. Ciężką pracą osiągnęłam tak wiele - w końcu z 70kg do 50kg zejść to jest jednak coś. I to z ciążą w międzyczasie. A teraz co? Bilans ciągle na minus ale ciuchy się już "w praniu skurczyły" i lustro odpycha, Znowu na siebie patrzeć nie mogę. Wprawdzie zima nie sprzyja ale te 6kg muszę zrzucić. Bo 50kg to było z kolei za mało - to tak się samo zrobiło:) Jak mi nie zależało to waga leciała w dół - paradoks taki. No to co? Do dzieła? Do dzieła! Do końca roku chcę ważyć 57 a do końca marca 54 - oto moje postanowienie.
flisowna
14 listopada 2015, 10:56Już miesiąc minął od twojego wpisu, czas chyba koleżanko na nowe wieści. Mamy bardzo podobne wymiary i wręcz te same cele a nawet wiek na karku podobny ciąży hehe
izka1985m
23 października 2015, 17:26No i jak ci idzie?
izka1985m
12 października 2015, 22:12Uwierz w siebie, a to połowa sukcesu. Powodzenia :)