Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po weekendzie wiele złamanych postanowień:(


no i nie udało się. Były czipsiki do filmu i sernik i tosty z dżemem malinowym (ręcznie robionym przez babcię!!!) no i gofry... Mm.... to były prawdopodobnie najpyszniejsze gofry w moim życiu... Po pierwsze dlatego, że nie jadłam ich od dwóch lat, a po drugie bo po prostu były smaczne. No a teraz kolejna pokusa: tofinek pojawił się w sklepie po drugiej stronie ulicy... W kategorii ulubionych śłodyczy jest zdecydowanie w pierwszej piatce. A tu zbliża się okres i coraz trudniej odmówić pokusie:/. I chyba nici z dzisiejszego spaceru, bo wygląda na to, że będzie padać... W zeszłym tygodniu przesżłam 16 km. A od tego wracam na vacu. Cellulicie! Strzeż się!