to juz 10 dni :). Jestem dumna!
kupilam sobie wczoraj kostium kapielowy (a co!) Niestety on-line, ale jak nie bedzie pasowal, to mozna zwrocic w sklepie. Uff... Do tego doszla sukienka na plaze (moja obecna sie glownie do smieci nadaje) oraz 2 sweterki (byly 2 w cenie jednego).
Wczoraj udalo mi sie pocwiczyc, jak rowniez pobiegac. Zrobilam sobie pierwszy w zyciu bieg cardio. Mimo iz to tylko 4 km, to myslalam, ze umre pod koniec; Nie mialam sekundnika, wiec liczylam oddechy - 15 oddechow sprintu (pod koniec to juz tylko szybszego truchtu) i 30 oddechow kopytkowania. Kupilam tez karnety dla silownie dla mnie i dla M, zaczynamy jutro :).
Dzis rano tylko brzuszki, nozyce i przysiady, na hantelki nie starczylo czasu, wezme sie popoludniu.
Wczoraj wieczorem przed biegiem fundnelam sobie koktajl bialkowy ( 200 g sera bialego, 150 ml mleka, lyzeczka kakao i lyzeczka slodziku). Zwykle przed bieganiem wale sobie cos takiego. A po bieganiu wcale nie mialamjuz ochoty na jedzenie. Tak wiec nie zrobilam obiadokolacji. Usmazylam nalesniki M., coby glodny nie chodzil, a ja juz od 18.30 nic nie jadlam. I nie czulam glodu :D.
Menu na dzis:
1. jajecznica z pieczarkami i cukinia i ostatnia szklanka tego pomidorowego syfu
2. jogurt owocowy light
3. leczo
4. pistacje
5. "bigos"
6. kostka czekolady.
Czyli duuzo warzyw ;).
Musze cos wymyslic na jutro, bo jak zaraz po pracy pognamy na silownie, to padne tam z glodu. Moze upiec takie babeczko-serniczki w foremkach do mufinek i wziac 2 na przed treningiem? Bedzie to w sumie samo bialko...
Millizi
6 czerwca 2013, 09:27i jak efekty! *
Millizi
6 czerwca 2013, 09:26e jak efety?