Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Muffiny // 2:0 dla Anioła


Wybaczcie moją tak długą nieobecność. Miałam jakiś problem z Internetem ale już jestem. Na początek nadrabiam zaległości i wstawiam przepis na muffiny z poprzedniego wpisu:

  • 30 dag mąki pszennej
  • 15 dag masła
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 0,5 szklanki mleka lub piwa
  • jajko
  • 15 dag żółtego sera
  • cebula
  • 30 dag pieczarek
  • 4 łyżki kukurydzy
  • olej
  • 10 dag fety
  • papryka
  • przyprawy: sól, pieprz, papryka słodka, oregano.

Masło roztopić i ostudzić. Pieczarki pokroić w kostkę i zeszklić na oleju z cebulką. Mąkę, proszek, mleko lub piwo i jajko wymieszać dodać roztopione masło. Paprykę pokroić w kostkę, żółty ser zetrzeć na małych oczkach, fetę pokruszyć. Do ciasta dodać wszystkie dodatki (zostawić trochę sera żółtego do posypania). Papilotki wyłożyć masą do 2/3 wysokości, posypać serem i piec 25 minut w 200 stopniach. Można podawać do barszczu albo z keczupem czy innymi dipami. Pyszne na ciepło i zimno;)) 

A teraz moje odchudzanie ehhh. W tamtym tygodniu biegałam tylko raz. Starałam się chociaż dużo spacerować ale nie udało mi się i tak wykonać postanowień w 100%. Nie stresuje się tym, bo to nic nie da. 

Dojrzałam jednak i przemyślałam sobie kilka spraw. Zauważyłam, że zaczynam się bardziej świadomie odżywiać. Jem jak jestem głodna a kiedy mam na coś ochotę stawiam sobie pytanie: musisz to zjeść? coś się lepszego się wtedy stanie? i pomaga;))

W weekend zaliczyłam też małą imprezkę. I o dziwo nie objadłam się jak zawsze. Zjadłam tylko jeden kawałek lazanii i talerzyk sałatki (makaron ryżowy, kurczak, kukurydza, ananas, majonez). Parę drinków też wpadło ale każdy raz kiedyś ma ochotę na drinka. Przekąszałam tylko paprykę, pomidorki koktajlowe i ogórka.

Wczorajsze menu:

śniadanie: sałatka warzywna (z majonezem pół na pół wymieszanym z jogurtem), pół grahamki z masłem, pół z dżemem

II śniadanie: banan

obiad: duszona szynka, ziemniaki z jogurtem, mizeria z jogurtem

podwieczorek: 2 pomarańcze, 2 kostki czekolady

kolacja: grahamka z plastrem żółtego sera, kiełkami rzodkiewki, keczupem i papryką

Chyba mój Anioł Stróż wziął sobie do serca moje zdrowe odżywianie bo w piątek byłam cały dzień w podróży (i pomimo zrobionego jedzenia na drogę) bardzo chciałam zjeść kanapkę meksykańską na Orlenie. I wiecie co? Kupiłam, otworzyłam i okazała się zepsuta. 1:0 dla Anioła. Wczoraj chcieliśmy skoczyć po południu na pizzę i jak tylko powiedziałam to na głos tak mnie rozbolał brzuch, że musiałam ją sobie odpuścić i zadowolić się miętową herbatką i czekoladą. Bilans 2:0 dla Aniołka i niech tak trzyma ;))

  • Keepcalmandschudnij

    Keepcalmandschudnij

    2 marca 2015, 15:11

    super te muffiny :))

  • Isfet

    Isfet

    2 marca 2015, 14:46

    Smacznie zapowiadają się te muffinki :) na pewno zrobię!

  • jablkozcynamonem

    jablkozcynamonem

    2 marca 2015, 14:28

    Dobre podejście. A i taki Anioł to skarb. Śmieciowego jedzenia nie warto jeść.

  • angelisia69

    angelisia69

    2 marca 2015, 14:03

    hehe niezle z ta kanapka ;-) a co do zfrowego odzywiania to super ze sobie tak to przekladasz,kazdy musi znalezc jakis sposob na siebie ;-) ja np. mam nieraz ochote na zupke chinska,ale jak spojrze ze ma 300kcal i same swinstwa w skladzie to sobie mowie ze w ramach tego moglabym zjesc cos smaczniejszego i zdrowszego.

    • Caandyy

      Caandyy

      2 marca 2015, 14:05

      Też tak mam. W sobotę chciało mi się bardzo coś słodkiego i chwyciłam prince polo. Zjadłam i zobaczyłam, że chcąc je spalić muszę pół godziny biegać. Odechciało mi się słodyczy na długi czas. Wolę ogromną porcję owoców ;))