Słoneczko ukochane wróciło!!!! Aż chce się żyć. Waga stoi, cieszę się, bo nie trudno zaprzepaścić to, co udało się oddać na wieki ( mam nadzieję). Na śniadanie jajko na miękko, 3 kromki chleba chrupkiego jaglano- kukurydzianego, 1 do jajka, 2 z pomidorem, 3 z powidłami. Na II śn. zjadłam banana i 1/2 jabłka. Na obiad dziś była botwina oraz sznycel z indyka z mixem sałat. Nie czuję się głodna, pilnuję się , sporo wody piję oraz zielonej herbaty. Nadal nie czuję się zbyt komfortowo, ale czuję mniejszy brzuch , luźniejsze spodnie, itp. A' propos spodni, to w ramach prezentu na zbliżające się urodziny kupiłam nowe spodnie, bluzeczkę i sweterek. To tylko przy okazji, bo celem dziś był zakup butów dla męża. To czwarte podejście, nie ostatnie, bo gdy to piszę, mąż poszedł sam coś zakupić. Wróciłam dziś naprawdę wkurzona, bo takiego kręcenia nosem dawno nie widziałam. Mam nadzieję, że tym razem zakup dojdzie do skutku.