Jutro Panicz przybędzie, a zatem przygotowuję to i owo. Ale najpierw zdrowie, czyli wizyta u chirurga. Goi się jak na psie, mam ładne zrosty już, a za tydzień zdjęcie szwów. Nawet nie czułam, kiedy zostały założone, od dzis moge już swobodnie korzystać z wody. Znalazłam i tak sposób na normalne korzystanie, ale ta wiadomość i tak jest frajdą.
Dla Panicza: zupa ogórkowa, bo:" coś w tej zupie jest, zawsze mi smakuje.", ciasto z porzeczkami i malinami, polędwiczki z kurczaka w panierce, bo:" taka fajna przegryzka.", na obiad planuje omlet z kurkami, na wyraźne życzenie. Cóż, matczyne serce rozumie potrzebę domowego jedzenia.
Mąż cierpliwie przepisuje kontakty do nowego telefonu, ja korzystam z mobilności internetowej. Lubię tę nowoczesną elektronikę.
zlotonaniebie
17 lipca 2017, 18:48Panicz ma dobrze, też bym wpadała na takie przyjęcie z ochotą. Ale gdybym miała wybierać jedną potrawę to bym wzięła to ciasto z porzeczkami, bo tak mi brakuje słodkiego. Bardzo. Ale nie chcę nic piec, bo na jednym kawałku się nie skończy, a potem tak trudno powrócić do abstynencji.
Campanulla
18 lipca 2017, 12:34A ja narazie jestem w fazie ograniczania, nie odstawiłam na zero.