Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Lipiec za nami.


W nocy błyskało niesamowicie, deszcz lunął strumieniami nieprawdopodobnymi. Grzmiało, aż ziemia drżała. Akurat zdążyliśmy się położyć i zaczął się spektakl . Przyjemnie, gdy nasłuchujesz takich zjawisk w zaciszu domowym. Ostatni dzień lipca zaczęłam o 7 rano od kąpieli w jeziorze. Noc była ciepła, założyłam zatem, że woda też nie wyziębiła się. Wejście zawsze lekko odrzuca, ale potem.... poezja. Tafla gładka jak lustro, zero ludzi i tylko dwójka staruchów  w wodzie. :DZupełnie inaczej zaczyna się dzień po takiej kąpieli.Może jednak zapisze się do morsów? Potem krótkie zakupy w okolicznej wiosce, powrót i wyjście do lasu. Zbiór kurek znów imponujący, ale trafił się i prawdziwek , i podgrzybek, i kozak. Już garstka suszonych "dochodzi", a kurki przygotuje do mrożenia , będa na zimę. Dziś na obiad carpacio z buraka , z kozim serem i rukolą oraz zupa kapuściana. Po wczorajszym obżarstwie dam odpocząć żołądkowi i wątrobie. Na działce zawsze jest coś do zrobienia, dziś pieliłam, grabiłam, malowałam półkę podarowana przez sąsiadów.

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    31 lipca 2017, 21:39

    Hej - trafiłam do Ciebie dzięki innej vitalijce i Twojemu komentarzowi u niej. Jestes nad jeziorem wakacyjnie czy tam mieszkasz? Kąpiel w jeziorze o 7 rano- Wow! Toz to w czasie upałów jakiś rarytas:). Ale czemu pisze, ze w jeziorze 2 staruchow? To tak pół żartem ich określiłaś? Bo sama tężni juz raczej jestes starsza niz młodsza, bez obrazy oczywiscie.

    • Campanulla

      Campanulla

      1 sierpnia 2017, 16:52

      Te dwa "Staruchy" to my z mężem.

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      1 sierpnia 2017, 19:21

      Aaa. Ale sorry za przekrecanie słów, ale to moj sprzęt!