W nocy nawałnica, zaczęło się gwałtownie, nagle. Błyski, huki, zlewy deszczu. Zamykałam na gwałt wszystkie okna, spałam źle, niespokojnie. Wczorajszy film polecam z czystym sumieniem. Trochę w tonacji Grand Budapest Hotel, świetnie się bawiliśmy. Potem coś z grilla, oglądanie wyczynów lotników, które im ciemniej, tym piękniej wyglądały. Godzinka w ogródku kawiarnianym przy lampce wina i powrót do domu. Ludzi tłumy, z dziećmi mimo późnej pory, spacerowali, bawili się, przecież to wakacje. Dziś ma być powtórka z pokazów, ale nam już wystarczy. Tłumy niekoniecznie. Po południu zaprawiam kolejne pomidory, chcę skończyć książkę " Złota godzina" Sary Donati. Jutro chcemy jechać nad jezioro, zabiorę zatem nową powieść. A dziś na obiad pierś kurczaka z grilla, fasolka zielona, mix sałat z brzoskwinią i sosem malinowym ze świeżych malin. Pogoda dziś zapowiada kolejną burzę, mam nadzieję, że nad jeziorem nie ma szkód. TV podała informacje o śmierci dwóch nastolatek na obozie harcerskim , z powodu niestety burzy. Straszne!
Magdalena762013
14 sierpnia 2017, 20:41Dzięki za info o filmie. Ta historia z dziewczynkami spowodowała u mnie koszmary - cała noc śnił mi sie chyba koniec świata. Mama nadzieje, ze nad jeziorem bez strat!
Campanulla
15 sierpnia 2017, 11:53Wszystko ok.