Pada, czyli Trójmiasto dołączyło do tej gorszej części Polski. Cóż, trzeba polubić i tyle. Dziś jeszcze nie byłam na powietrzu, zostawiam to na moment mniej mokry. Rano zrobiłam porządek w szafce z kuchennymi produktami typu kasze, mąka, itp. Od razu luźniej się zrobiło. Zadzwoniłam do mojej Fundacji i zmieniłam sobie zajęcia . Zamiast języka włoskiego będę miała warsztaty teatralne. Przymierzałam się do takich, ale nie było wcześniej propozycji. Włoskiego nie nauczę się więcej w tej grupie i przy takim systemie. Brakuje mi tylko konwersacji, czego nie dostanę w takim towarzystwie. A o teatrze marzyłam, jeszcze chętnie zapisałabym się na pisanie scenariuszy. Może kiedyś.Dziś na obiad zupa dyniowa , pstrąg łososiowy pieczony + mix sałat. Mąż z rana pojechał na cmentarz wymienić kwiaty, już jesienne, bo chryzantemy, niestety.
zlotonaniebie
22 września 2017, 11:55U mnie rano kropiło, ale teraz już się wypogadza i czuję, że idzie ku lepszemu. Może nawet słońce się pojawi? Widzę, ze Ty to artystyczna dusza jesteś. Występy teatralne zupełnie nie dla mnie, nawet buzi bym nie otworzyła ze skrepowania. Kiedyś chodziłam na taki kurs językowy. Niby sami dorośli, ale wcale im się uczyć nie chciało. Jak było coś zadane do napisania, albo do nauczenia się na pamięć, to wszyscy przed zajęciami umawiali się, ze powiedzą, że tego nie było. Kompletnie nie rozumiałam takiego zachowania. Jako jedyna pisałam te wypracowania, ale do końca roku dotarło tylko parę osób. Następny semestr już sobie odpuściłam, nie było sensu chodzić i wydawać pieniądze.
Campanulla
22 września 2017, 17:33Kilka lat temu pojawiliśmy się z mężem na kursie j. włoskiego dla początkujących. Takiej prowadzącej i takiej grupy nie miałam nigdy, nie powtórzy się to. Znaliśmy swoje rodziny, przeżywaliśmy kłopoty, gotowaliśmy razem, rzecz jasna po włosku. Wszyscy pracowali na zajęciach. To były cudowne 2 lata. A potem życie , choroby ( nawet śmierć) , pokonały nas. Mam porównanie do lepszego i dlatego nie chce gorszego.