Wieje, pada, szaro, buro, zimno. Nawet kolory drzew za oknem nie cieszą. Znów źle spałam, o 2: 30 siadłam w kuchni z kubkiem mleka z miodem, chwilkę poczytałam, było lepiej. Dziś zaplanowałam fryzjera, bo włosy mam ciężkie , gdy odrosną to kładą się nieciekawie i wyglądam jak w kasku. Udało się, moja fryzjerka była wolna, sprawa załatwiona w pól godziny. Przy okazji nasłuchałam się euforii facetów na temat wczorajszego meczu, przewidywań co dalej, krytyki zachowań na boisku typu:" ... i wtedy powinien cofnąć się do tyłu...." Uszy bolą , gdy takie coś słyszę, ale przecież nie będę zwracać uwagi . Tenże fryzjerczyk za chwilkę wyskoczył na ulicę , słysząc huk spowodowany zderzeniem samochodów. Stał tak w drzwiach otwartych, ja owiewana przeciągiem, z mokrą głową, aż bałam się myśleć o moim przeziębieniu. Na szczęście moja fryzjerka rozsądna dziewczyna kazała mu po prostu drzwi zamknąć , obojętnie z której strony. Obraził się chłopina! Ach te baby, prawda? Wracając zaszłam do delikatesów rybnych, aby kupić kilka plastrów łososia wędzonego. Na II śniadanie zamarzyłam sobie chleb z humusem, z łososiem i z rukolą. Zrobiłam, zjedliśmy, było znakomite. Dziś wybieram się na taniec hiszpański,mam nadzieję, że mój katar ( nadal!) nie będzie az taka przeszkodą.
zlotonaniebie
9 października 2017, 12:39Ten fryzjer stojący w drzwiach to jakoś tak skojarzył mi się z filmem z czasów międzywojennych. Gdy czas płynął wolniej, ludzie wychodzili na próg, rozejrzeć się pogadać, przekazać "najnowsze wieści" U mnie piękna jesień, słońce świeci a niebo błękitne. No, ale za to Ty masz morze :))
Campanulla
9 października 2017, 12:46Taak, gdyby nie przeciąg ,byłoby .