W odróżnieniu od filmu Młodość ( nie podobał mi się ), dziś mieliśmy do czynienia ze starością, bo byliśmy u rodziców. Mama już nie wychodzi, tata robi zakupy, wymyśliłam zatem posiłek, który nie wymaga dźwigania. Dziś pogoda wstrętna, bo pada, ochłodziło się , wieje, ugotowałam zatem zupę z czerwonej soczewicy na boczku wędzonym. Smakowała im bardzo, porcje słuszne zjedli, nasycili się solidnie. Na jutro upiekłam kurczaka, przygotowałam surówkę, tylko obiorą ziemniaki. Zabrałam także kawałki mięsa wołowego z rosołu, które ojciec zamroził i nie wiedział, co z tym zrobić. Usmażę naleśniki z mięsem i podrzucę przed 1 listopada. Wydaje mi się, że kwestia posiłków była najbardziej bolącym tematem, bo mama nie umie już gotować, tata nie daje sobie rady i kłócili się na ten temat. Będę wpadać i przygotowywać na parę dni i mam nadzieję, spokój zapanuje. Dziś oboje byli odprężeni, jakby ktoś im ciężar zdjął z ramion. Wreszcie dojrzeli do tej decyzji, uff!. W przyszłym tygodniu może uda się, tak przy okazji, trochę posprzątać u rodziców. A narazie będę myśleć o moich gościach, ale jeszcze nie dziś. Bo dziś Filharmonia Sopocka i Paganini!!!!
Magdalena762013
28 października 2017, 17:33To chyba kamień spadł Ci z serca, gdy udało Ci sie przekonać rodzicow choćby do dzisiejszego obiadu a nawet kolejnych. A zupę z czerwonej soczewicy tez serwuje zima w domu - smakuje jak grochówka. Moi teściowie wola kupić sobie cos w garmażeryjnym niz prosić nas o pomoc. Mam nadzieje, ze chodzi tylko o wrażenie samodzielności i niezależności... Miłego kulturalnego wieczoru!
Campanulla
29 października 2017, 14:54Dzięki, postaram się nie myśleć o czymkolwiek niemiłym.
tara55
28 października 2017, 15:52Jak fajnie,że Rodzice rozweselili się i dobrze posilili się ciepłą strawą. Dobry pomysł z tymi naleśnikami. Dobrze byłoby, aby Rodzice systematycznie wychodzili z domu. Życzę miłego wieczoru.:-)
Campanulla
29 października 2017, 14:53Wychodzątrylko do lekarza razem, tata codziennie po zakupy, mama wcale.