Wczoraj wieczorem w rozmowie telefonicznej z ojcem znów kryzys. Staruszkowie pękają wobec bezradności. Padają między nimi niepotrzebne słowa, ale dziś nie wracałam do tego,oni też nie, a zatem wszystko minęło. Rano ( w sypialni 9 stopni!), pojechaliśmy do Castoramy po dodatkowe półki do szafy. Czekaliśmy pół godziny i produkt gotowy. W tym czasie kupiłam wosk do mebli, bo chcę znów wyczyścić stary kredens, obejrzeliśmy meble łazienkowe i poraziła nas cena gotowych, podobających się. Jednak stolarz będzie sam to robił, inny koszt. Szukaliśmy czegoś sosnowego na ścianę, ale zero, natomiast do mojej pracy z witryną jest wiele materiału , cieszę się. To poczeka do wiosny. Pogoda dziś wspaniała, piękne słońce, ale dziś gotowanie u rodziców. Trochę szkoda, że nici z wypadu nad morze, ale dobry uczynek i okazanie troski jest ważniejsze. Zupa grzybowa bardzo smakowała, będzie jeszcze na jutro. Poza tym kotlety z piersi kurczaka, bo takie mięso ojciec kupił, ale także pieczony w papierze pstrąg łososiowy , sałata lodowa z koperkiem w sosie vinegret i zapiekane jabłka z miodem, cynamonem i płatkami migdałów - to nasz wkład. Rodzice zadowoleni, najedli się do syta, mama spokojna, że nie musi się wysilać i wymyślać, kiedy jej nie wychodzi. Po naszym wyjściu mieli zamiar na małą drzemkę , i dobrze. A my znów do szafy, przekładanie na półki, chowanie do pudeł, pozbywanie się zbędnych pojemników. Fajnie wyszło. Za pół godziny ruszamy do kina na chwilkę rozrywki. Zasłużonej.
Magdalena762013
21 listopada 2017, 19:02Podziałałas w kuchni! Ale fajnie, ze rodzice zadowoleni. Ciekawa jestem Twojej opinii o filmie.