Nad ranem spadła półka zawieszona wczoraj przez męża. Na szczęście nic się nie stało, tylko małżonek najadł się strachu i wstydu. Wstydu, że nie posłuchał żony, aby wziąć inne mocowania( mądrzę się), strachu, czy półka się nie zepsuła. Ale wszystko ok, już wisi ponownie, mocno i stabilnie. Dlatego właśnie dziś wstałam po 6 i długo przed pilatesem byłam gotowa do wyjścia. A pilates dał dziś do wiwatu, czuję moje pośladki, moje uda rozciągnięte, jestem bardziej rozluźniona. Dziś było 28 kobiet, trenerka zadowolona z nas, ona widzi dużą zmianę, a ja z przyjemnością wracam z takich zajęć ze świadomością, że jeszcze mogę. Po II śniadaniu pojechaliśmy po zakupy . Najpierw Auchan, większa ilość mleka, masła ( po 5zł), mąka, cukier, sporo wina już na Święta, słodycze, przyprawy, itd. Sporo wydaliśmy, ale w wielu przypadkach skorzystałam z promocji. A ludzi było, Matko Bosko!. A przecież to normalny dzień pracy, jak im się udaje? Przy okazji w kilku sklepach oglądaliśmy parowary. Decyzja jeszcze nie zapadła , a w gazetce znalazłam zapowiedź parowara w przyszłym tygodniu. Czyli los wyraźnie wskazuje, że powinnam kupić. Dziś na obiad zrobiłam jajko sadzone, ziemniaki i pieczone warzywa. Mocno doprawiłam je ziołami i innymi "ozdobnikami" smakowymi, były doskonałe. A teraz odpoczywam, bo wprawdzie nie przeszłam więcej niż 3km, ale zrobiłam prawie 9.000 kroków. Mam pełną świadomość, że mam nogi.
Magdalena762013
24 listopada 2017, 22:46Ale historia z tą półką! Dobrze, ze maz mógł nauczyc sie na błędzie. Mężczyźni wg mnie często chcieliby mieć racje, wiec decydują sie na ryzyko:). A masło po 5 zł ostatnio rzadko sie zdarza:).
Campanulla
25 listopada 2017, 13:52Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.