Dziś dzień uzupełniania podstawowych produktów. Mleko, masło, woda, mąka, itp. Mikołajki spowodowały sporo młodzieży w galerii. Zadowolona jestem, bo przy okazji kupiłam prezent dla dziecka, które będzie u nas na Święta. Ponieważ dziewczynka ( 3 lata) bardzo lubi rysować, postawiłam właśnie na takie prezenty. Latem rysowałam z nią kilka godzin. Zaopatrzyłam ją w różne formy tworzenia, powinna być zadowolona. Wczoraj brygada szalała na rusztowaniach, bo jak zwykle we wtorek pogoda była wspaniała. Dziś , tradycyjnie, leje i lało całą noc. Tym samym znów dupa. Wczoraj przygotowałam sporo ziemniaków do obiadu, my zadowoliliśmy się kopytkami. Dziś na obiad będą kotlety ziemniaczane, bo coś z tymi ziemniakami muszę zrobię. Do tego polędwiczka wieprzowa pieczona w cydrze. Rzepa czarna z prażonymi orzechami i pomarańczą wyszła wspaniale. Podam ją dziś na obiad. Wczoraj mąż pojechał wieczorem, zawiózł rodzicom dania, które mieliśmy podać na obiad. Otworzyła mu mama, w doskonałej kondycji , zadowolona i zupełnie na siłach. No cóż, muszę się pogodzić z takim stanem rzeczy, czyli chorobą neurologiczna u mamy. Dziś u rodziców będzie brat, synuś ukochany mamy, jej oczko w głowie, ulubieniec do głasków. Tak to jest w życiu, ktoś jest do głasków, ktoś do kopania. Rano coraz ciemniej, widać, że przesilenie zimowe się zbliża. Umówiłam się z mężem na roraty któregoś dnia, niech tylko nie pada. Może poniedziałek?