Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zimno!!!


Dziś fale całkiem wysokie i wieje jak cholera zimnym wiatrem ze wschodu. Zmarzłam  w nogi, bo spodenki tylko dżinsowe.  Zaszliśmy zatem na kawę do jednej z kawiarni przy bulwarze. Tam zawsze sporo ludzi i ciepło bijące od prawdziwego kominka. Gdy zdjęłam ciepłą czapkę , poczułam jak mnie przewiało. Rozgrzani ruszyliśmy dalej. W Lidlu udało się kupić aperol i  wspaniałą rioję czerwoną, której dawno nie było. Aperol już na lato, jako wspomnienie z Wenecji, rioja   musi być dodana do przepisu , który rano znalazłam w kolejnej książce Carofiglio " Świadek mimo woli"  To pulpety z piersi kurczaka, gotowanej, z dodatkiem szynki , parmezanu, itd. Smakowicie się to czytało, mam zamiar zrobić na jutro. Zapowiedzi pogodowe na czas naszego wyjazdu, to trochę zimy. Całkiem fajnie. Dziś na obiad będzie łosoś  pieczony, smarowany musztardą. Kiedyś wypróbowałam ten przepis i zasmakował rodzinie. Nie przepadam za łososiem, ale nie było ciekawszej ryby. Do tego będzie mix sałat , a wszystko poprzedzone zupą krem z brokuła. Ograniczam słodycze , dla zdrowia i dla urody. Wprawdzie zima sprzyja bardziej kalorycznemu jedzeniu, ale bez przesady, abym we wiosnę weszła  w większym rozmiarze. To trudne dla mnie , bo uwielbiam krówki łaciate, chałwę, ciasteczka bebe, czekoladki , pralinki, ciastka kremowe. Mam dalej wymieniać ?