Ponieważ kuchnię ogarnęłam wczoraj, dziś pojechaliśmy w plener. Zaczęło się przebijać słońce przez poranna mgłę, już od Redy jechaliśmy w pełnym słońcu, przy błękitnym niebie. Dojechaliśmy do Jastrzębiej Góry, najpierw poszliśmy do Papaja, na kawę i do wc. A potem schodami na plażę, gdzie mnóstwo ludzi spacerowało. Doznałam autentycznego wzruszenia, gdy zobaczyłam nad morzem lecący klucz dzikich gęsi! Za chwilkę następny, troszkę dalej! Nie tylko mnie to ucieszyło, ludzie pokazywali sobie ptaki, wołali do siebie:"patrz, patrz, wiosna przyszła". A zatem mogę odtrąbić, że wiosna jest w Polsce, bo widziałam ją na własne oczy. Spacer plażą był wspaniały, morze spokojne, piasek czysty, mąż puszczał kaczki. Przeszliśmy 7 km, potem usiedliśmy na ławce , w słońcu, zjedliśmy po kabanosie, po kawałku chleba i po kilka koktajlowych pomidorków. Od razu przypomniały mi się wycieczki szkolne, gdy właśnie takie jedzenie życzyłam sobie zabrać. A jak to smakowało ! I wtedy i dziś. Cieszę się niezmiernie z tak spędzonego przedpołudnia. Moja koleżanka pojechała do domku nad jezioro, szukać wiosny, ale ten kierunek nie okazał się trafiony.
EwaFit
26 marca 2018, 21:21Tak....już przyszła....ale jest w tym roku jakaś taka nieśmiała....:)
zlotonaniebie
25 marca 2018, 19:27Milion razy byłam w Jastrzębiej, a nie wiem gdzie jest Papaja :)) Piękny spacer, tam widoki są przecudne i choć znane, to wysokość za każdym razem zatyka dech w piersiach. Fajnie, że tak możesz być tam często :))
Campanulla
26 marca 2018, 15:55Papaj, nie Papaja. Jest koło Kredensu. Fakt, często tam jestesmy, bo otwarte morze wygląda inaczej niz zatoka.
WielkaPanda
25 marca 2018, 16:55O, to dobre wieści:) Witaj wiosno!