6:40 dostałam prośbę, abym kupiła 10 jajek w Biedronce. Prośba nadeszła w formie smsa, nie biegłam do telefonu jak małolata, nie byłam zatem jej świadoma, tej prośby. O 8:30 telefon się rozdzwonił, w panice biegnę, bo może coś z rodzicami . Koleżanka, ta od jajek chciała się upewnić, że prośba dotarła. To pokłosie mojej do niej wczorajszej wiadomości, że będziemy na działce. Pojechaliśmy z tymi jajami, a pogoda aż serce rośnie!. Po drodze widziałam lecącego bociana, to podobno pieniądze w drodze. To raczej trampki zamówione internetowo nadchodzą. Na działce mąż zabrał się za przywracanie wody do domku, jak co roku okazało się, że coś tam nie teges. Mąż koleżanki od jaj pomagał, udało się założyć nowy zawód, pożyczony od sąsiada. Myszy w tym roku szalały. Zjadły krem do rąk z opakowaniem, plasticzaną nakrętkę od butelki z octem, zabrały się za drzwiczki od szafek . Nasrane gęsto, znów było co robić. Kupione deski do krojenia przydały sie, bo drewniane złapały pleśń. Wilgoć to niestety zmora w moim domku. Zabrałam się za sprzątanie, mąż odsuwał meble, odkurzał. Potem grabienie, zbieranie gałęzi, i przede wszystkim witanie sąsiadów. Młoda para obok spodziewa się drugiego dziecka, czyli świat się rozwija. Młody zaproponował nam postawienia ogrodzenia, wyraziliśmy zgodę. Tak pracowitego chłopaka nie widziałam dotychczas. Obiad na tarasie, w pełnym słońcu, z widokiem na skrzące się jezioro. Niespodziewanie wpadła kuzynka męża , która akurat odwiedza swoich przyjaciół na działce niedaleko. Kawa, herbata, chwilka rozmowy. Wyjechaliśmy do domu po 18 , jeszcze mąż holowała młodego , bo samochód nie chciał mu zapalić. Jutro powtórka i zrobię to z ogromną przyjemnością. Napracowałam się , nachodziłam z kubłem liści , naschylałam po gałęzie. Gimnastyki było dosyć. Ale lubię to i tyle.
hanka10
8 kwietnia 2018, 08:53Jak szybko zapomina się o zimie :) Miłej niedzieli życzę ;)!!!
Campanulla
8 kwietnia 2018, 19:38Była miła, choć pracowita!
zlotonaniebie
8 kwietnia 2018, 06:56Te myszy w domku trochę mnie przerażają, ale może to "Twoje myszy", więc stosunek do nich masz bardziej przyjazny :)) Tak, jak przychodzi wiosna to chce się żyć, nigdy później zieleń już tak nie cieszy jak po brudnym przedwiośniu. Miłego wypoczywania !!!
Campanulla
8 kwietnia 2018, 19:40Gdyby to były psy, koty, entuzjazm byłby. Myszy nie znosze.
Naturalna! (Redaktor)
7 kwietnia 2018, 20:46czuć ten entuzjazm we wpisie, który Ci towarzyszył w zamiataniu mysich bobków ;) takie fitnessy kiedyś też uprawiałam w Szwajcarii sprzątając wysokogórskie chatki drewniane mojej szefowej z hotelu. tylko mi za to płacono i to nie było przyjemne a Ty miałas po wszystkim fajny luz blues, który jutro powtórzysz. baw się zatem dobrze i korzystaj z pogody :)
Campanulla
8 kwietnia 2018, 19:39Entuzjazmu do mysich bobków raczej nie mam, tylko ta pewność, że poszły w cholerę mnie pociesza.