Dziś sadziłam kolejne kwiaty, malowałam schody tarasowe, szlifowałam ławkę, grabiłam ostatnie liście. Potem obiad i ... burza się zapowiedziała. Pojechaliśmy więc do domu, już i tak późno było. Wczoraj, mimo niedzieli, wcale nie odpoczywaliśmy. Przejrzałam wszystkie szafy, przygotowałam łóżka do spania na górze, grabiłam , myłam okna, przecierałam meble . Niby pierdoły, ale sporo tego było. Domek jest naprawdę niewielki, a tyle pracy co roku. Kiedyś marzyłam o domu, dziś te myśl oddalam , a nawet odrzucam. Wczoraj, z tytułu niedzieli zrobiłam odstępstwo , zjadłam trochę słodyczy. Smakowało, nie powiem, nie jadłam ich prawie tydzień. Wracamy z działki zmęczeni, zdrowo zmęczeni, ale faktycznie mam już dosyć tych prac. Jedyne dobre, to porządki w szufladach, przegląd rzeczy i zebranie kilku worków do pozbycia się. Minimalizm to moja aktualna natura.
Naturalna! (Redaktor)
30 kwietnia 2018, 20:01minimalizm w maju naturą moja też będzie :) amen :)
pestka.jablkowa
30 kwietnia 2018, 19:25Hahaha, też tak w weekendy "odpoczywam". Ale co zrobimy to nasze!