Znów dzień z trauma, bo wizyta u rodziców. Detalami nie będę rzucać, bo są niesmaczne. Zawieźliśmy obiad : zupa kalafiorowa na kurczaku, bitki wieprzowe w sosie koperkowym , kasza gryczana. Miałam jeszcze u rodziców ugotować marchewkę, ale nie wyszło. Znów było niewesoło, nie mogłam nic zrobić, dostałam zakaz. A wierzcie, że to już ogromna konieczność. O pielęgniarce środowiskowej mam zapomnieć, nie wpuszczą do domu obcego. No dobra, to moja karma i tak chyba musi być. Dziś byliśmy na bulwarze już po 9, słonecznie, cieplutko, morze iskrzyło jak mika. Sporo przygotowujących się do sobotnio-niedzielnego biegu, odważni opalali się na piasku, rowery opanowały bulwar. Wychodziliśmy dziś ponad 10.000 kroków, to dobry wynik. Po ubraniach czuję juz spadek wagi, radość mnie opanowała i z tego powodu głupawka mnie dopadła i zjadłam całe Prince polo. Och ja nieszczęsna , tak to ma wyglądać?
Zabcia1978v2
9 maja 2018, 20:17Przykre to. Ale wydaje mi się że pomimo tego umiesz czerpać radość z życia :)
WielkaPanda
9 maja 2018, 19:03Przepraszam że zapytam ale czy czasem ktoś inny ma dyżury przy rodzicach?
Campanulla
10 maja 2018, 17:27Czasami wpada brat, ale on jest częściej za granicą. Bratowa mieszka w Gdańsku, ale "... to córka powinna opiekować się matka."
CarrotsGirl
9 maja 2018, 18:37Brawo za aktywność! Co do innych nie wypowiem się, bo nie znam sytuacji, ale starość ma swoje prawa.
Gacaz
9 maja 2018, 18:01Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem, jeśli chodzi o rodziców, moi też nie żyją tak jak ja bym chciała, ale niewiele mogę zrobić, są wolni i nie można ich do niczego zmuszać. Pozdrawiam
Campanulla
10 maja 2018, 17:28Dzis rozmawiałam z kuzynką na ten temat, znany jej, faktycznie opór stawiaja ci nasi rodzice nieziemski.