Jest cieplej, słonecznie, można liczyć na naturalne wysychanie zalania. Osuszacze ( uff, jakie trudne słowo dla cudzoziemca!) pracują i w nocy. Czuję się jak w samolocie, bo taki szum lekko usypia. Aby zająć skołatane myśli, zaczęłam planować przestawienie mebli w pokoju dziennym( przez niektórych zwanym salonem), Narazie tylko teoretycznie to robię i w myślach, aby nie wystraszyć męża. Dziś pojechaliśmy szukać nowego spania do pokoju syna. Nie udało się, producenci w salonach meblowych wystawiają tylko olbrzymie kanapy narożne, albo sofy z funkcja spania, rozkładane do przodu, czyli na chorobę kręgosłupa. Ubezpieczyciel przyznał już odszkodowanie, szału nie ma, ale i tak bedę przedstawiać faktury dodatkowe, jeżeli wydam poza ich limit. Po dzisiejszej wędrówce sklepowej stanęło na ramie łóżka , dobrym materacu i tak będzie najlepiej. I nam będzie wygodnie, gdy któreś z nas poczuje się gorzej ( uchowaj Boże). Na obiad dziś zrobiłam pierwszą w tym roku pomidorową ze świeżych pomidorów. Zabiorę jutro do rodziców razem z gulaszem wieprzowym. A my dziś zjedliśmy rosół, kaszę gryczaną z warzywami i pieczarkami oraz sałatę mix z kozim serem i truskawkami. Ależ to było dobre! Skończyłam czytać ostatnią część serii Katarzyny Bondy. Namęczyłam się naprawdę , a na dodatek bez satysfakcji. jest lato, wracam do książek "przeczytaj i zapomnij"
Naturalna! (Redaktor)
26 czerwca 2018, 21:19brzmisz w tym wpisie pogodzona z losem. to moze ten warkot suszarek tak Cię uspokaja ;) bardzo podoba mi się Twoje menu i uśmiałam się z ostateniego zdania ;) miłej lektury w takim razie. ja uwielbiam ksiązki, po ktorych przeczytaniu pamiętam o nich całe dziesięciolecia :) tylko problem z nimi taki, ze nie wiadomo czy teraz rowniez tak bardzo by mi się spodobały jak np 20 lat temu :) pozdrawiam
Campanulla
27 czerwca 2018, 16:11Oj , tak sobie chlapnęłam, bo naprawdę mam dość Bondy. Także mam książki , które uważam za kregosłup literatury, na szczęście nadal pojawiają się takie, które potrafie przeczytac po raz kolejny, i to z zainteresowaniem niesłabnącym!
Marynia1958
26 czerwca 2018, 18:39pozdrawiam....wczoraj miałam bardzo pracowity dzień,dzisiaj nieco odpuściłam...tylko trochę pracowałam,dużo czytałam...pozdrawiam!
zlotonaniebie
26 czerwca 2018, 17:39Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział Ci, że w takich warunkach będziesz w stanie żyć, gotować, wypoczywać to byś nie uwierzyła. A tu popatrz, nawet zaczęłaś planować przemeblowanie :))) Najważniejsze, to zachować spokój, bo pewne rzeczy muszą się zdarzyć. Pamiętam jak w czasie remontu miałam do dyspozycji tylko kuchenkę gazową, bez gazu. Za to piekarnik był na prąd i działał. Po paru obiadach na mieście szybko wzięłam się za samodzielne gotowanie, bo chciałam przeżyć. I nawet się nie posądzałam o taką kreatywność- tyle potraw upiekłam ( ugotowałam ) w tym piekarniku. A remont trwał chyba ze dwa miesiące, albo i więcej.
Campanulla
27 czerwca 2018, 16:12Będę zatem miała powtórkę sprzed roku.