Dziś zamknęłam w słoikach ponad 6 kg pomidorów, tym razem zwykłych. Tak robić zaprawy to ja mogę nawet codziennie. Nadal piękna pogoda, od wczoraj suszymy mieszkanie na przestrzał przeciągiem. Wietrzyło się tak cały wieczór, całą noc i teraz cały dzień. Póki sucho i nie pada, tak będzie dobrze. Wizyta w bibliotece, bo część ostatnio pożyczonych książek okazała się nietrafiona. Przy okazji poszliśmy do koleżanki, której córka robiła nam kosztorys robót remontowych, dla ubezpieczyciela jako kontrpropozycję. Wprawdzie dziewczyna nie chciała żadnego "wdzięcznika" , ale kto nie przyjmie naprawdę dobrego wina i cudnej filiżanki z Rosenthala? Ja tylko mam nadzieję, że będzie smakować i się podobać. Mąż pojechał do rodziców z posiłkiem na 2 dni, bo zamierzamy wyjechać na działkę. W przyszłym tygodniu brat zajmie się dostawą. A dziś waga fajnie spadkowa, to pewnie też tabletki na niedoczynność tarczycy swoje robią. Na obiad będą pieczone uda kurczaka z pieczonymi ziemniakami + mizeria. Nie mogę codziennie robić posiłków tylko pod siebie, mięsko dla męża też sie nalezy.
Marynia1958
26 lipca 2018, 14:39mój ma podobnie...czeka na,jego zdaniem,prawdziwy obiad...dzisiaj mam wspaniałą potrawkę,z papryką i cukinią...obie z synową zajadałyśmy,a mąż ledwo posmakował,nie był głodny...znam to.Miłego dnia!