Katar mniejszy, mniejszy kaszel w związku z tym. Nadal jestem słaba , i to bardzo, ale jutro kupię jakiś probiotyk na wzmocnienie . Odebrałam nowe okulary, są eleganckie, twarzowe i bardzo dobrze się w nich czuję. Warto było! Dziś spacer nasza trasą. Na bulwarze jak latem, pełno ludzi, słońce, pięknie i cieplutko. Wyszło ponad 9.000 kilometrów. Wróciłam zmęczona jak po szychcie. Usiadłam chwilkę, oczy same się zamykały ze zmęczenia. Oj, słabiutka ja, słabiutka. Mąż zapisał się na zajęcia z kultury antycznej, zachęca mnie do aktywności. Chyba się zapiszę, bo plan bardzo ciekawy i prowadząca zaangażowana. Zajęcia w poniedziałek, a zatem nie byłoby kolizji. W przedmiocie mojej tarczycy, postanowiłam i muszę mniej przejmować się wszystkim. Wiele nie zmienię, bo nie mam wpływu na wiele. Moje serce i zdrowie są ważniejsze od czyichś fochów. Wiem, łatwo tak sobie mówić, ale muszę nad tym pracować.
nobliwa
10 października 2018, 17:12Niby chora i slaba, a krokow nabilas tyle, ze niejeden zdrowy i zeski tyle nie wyrobi -) zdrowia zycze !
hanka10
10 października 2018, 07:36no te 9.000 tez zrobiło nam nie wrażenie ;) ale zakładam że to taki freudowski błąd- po prostu czułaś się tak ,jakbyś przeszła te 9.000km ! Z tym nie przejmowaniem się to święta racja, ale trudne, zależy kto ma jaki charakter....
Campanulla
10 października 2018, 12:19Uff, faktycznie, zkroków zrobiłam kilometry. Hi, hi, doszłabym do Composteli.
Marynia1958
10 października 2018, 07:05niezły spacer....zapewne pomyłka...dobrze,że lepiej się czujesz...chociaż uważam,że przy chorobie należy wysiłek zminimalizować....tylko króciutki spacerek...zdrówka!
mania131949
10 października 2018, 05:079000 km, niezły dystans. Ziemię dookoła oblatywałaś? :-)))
Campanulla
10 października 2018, 12:20Tak, tylko słownie, bo to były kroki.