że trzymam się postanowień. łatwo nie jest, bo co nawyk, to nawyk. Te słodkości po obiedzie, małe co nieco po śniadaniu, jakiś kąsek wieczorem. Dziś zjadłam jabłko pieczone i dodałam trochę syropu klonowego. Wczoraj wieczorem zaspokoiłam taką potrzebę migdałami i orzechami. Narazie nie czuję zmian w organiźmie, w tym w wadze. Ale to dopiero początek. Dziś u rodziców dzielnie odmówiłam słodyczy, chociaż przez cały czas miałam przed sobą talerz z ciastkami. Na szczęście ciastka należały do tych niezjadliwych, było zatem łatwiej. Dziś byłam na zajęciach rozciągających, ćwiczenia były z hantlami, słyszałam co chwilkę chrupot moich kości. Sprawność coraz lepsza, bo nie męczę się tak, jak na początku. Z powodu wizyty u rodziców spaceru nie było, ale żalu też nie. Pogoda bowiem mocno taka sobie. Natomiast udało się kupić kolejny zapas świec, fajny bieżnik i toster. Bardzo lubię grzanki do kawy, wystarczy, że są podpieczone, nie muszą być z czymś. Graham z tostera, pycha!
zlotonaniebie
28 listopada 2018, 07:32Bardzo lubię pieczone jabłka, ja robię z miodem. Ale teraz ograniczam, więc tylko czasem odrobina masła i orzechy do środka.
Campanulla
28 listopada 2018, 11:36Wczoraj tez były, same, bez dodatków.
taka^ja
27 listopada 2018, 20:34trzymam kciuki - u mnie dwa dni bez :)
KaJa62
27 listopada 2018, 17:33Gratuluje trzymania się postanowień, my graham z tostera ale z serami często jadamy na I śniadanie, tez kupiłam świece, jedną pięknie pachnącą cynamonem i wanilią, pozdrawiam
Campanulla
28 listopada 2018, 11:36Pyszne zapachy, prawda?