bo jak inaczej nazwać to, że ok. 1 kg więcej? Chyba te wszystkie próbowania, dosmaczania, itd. A może alkohol, trochę go piłam, bo i wino i nalewka i aperol. Każdy chce się pochwalić swoimi trunkami, swoimi smakołykami. Jak odmówić? Dziś syn wyjechał do Poznania, w domu zrobiło się pusto. Przegląd lodówki konieczny, aby pozbyć się niepotrzebnego. Bigosu mam na kilka imprez, na szczęście zamrożony. Mąż zje ciasto, ja ryby , jakoś damy radę. Jakby co, to oddam część do sióstr miłosierdzia, one przyjmują żarełko dal bezdomnych. Wczoraj długo graliśmy w karty, emocje były. Dzwonił brat, przeziębił się, nie pojedzie do rodziców. Ja do nich dzwoniłam, jest ok., ale ojciec znów w humorach. Jutro pojedziemy zobaczyć, narazie nie chcą nas widzieć. Pogoda do dupy, a wczoraj tak ładnie było. Dziś pada, wieje i jest ponuro. W domu cieplutko, gra orkiestra Glenna Millera , ukochanego mam obok siebie, nie wymagam więcej.
Naturalna! (Redaktor)
27 grudnia 2018, 16:25phi, jeden kilogram szczęśliwości świątecznych nie powinien Ci w ogóle psuć humoru ;) gorzej jakby to były 3 kg smutków i łez, prawda? a niektórzy nie mają bajkowych świąt, taka prawda.
Campanulla
27 grudnia 2018, 17:48Dzięki za dobre słowa kobieto!
Zabcia1978v2
27 grudnia 2018, 12:33Nie martw się - ten kilogram to raczej szybko zejdzie ;)
Campanulla
27 grudnia 2018, 17:49Oby, też mam nadzieje, nie ukrywam.