Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak to w sobotę,


zawsze coś do zrobienia. Pranie domowych strojów "roboczych", nawadnianie storczyków, układanie, planowanie zakupów, cmentarz.  Nie wychodziłam na spacer, bo miałam sporo zajęć w kuchni. Sprawunki i cmentarz opędził mąż, dobry chłop. Wstałam przed 9, znów  w nocy nie spałam, myśląc o wizycie u rodziców. Dziś nie będę spała, myśląc o tym, co usłyszałam. Ale nie będę zanudzać na ten temat. Skórę mam coraz twardszą , to pewne.  Zawiozłam ogórkową i usmażone  przed wyjazdem racuchy z jabłkami. Smakowało, to jedyne dobre.  Wczoraj znów zajrzałam na stronę sanatoryjnej kolejki, ależ to galopuje!. Może za miesiąc będziemy jechać.  Spałam kilka nocy z rzędu na poduszce korekcyjnej  i znów bolą mnie biodra. Wizytę u ortopedy mam zamówioną na 6 lutego, może wynik rezonansu odpowie na  te zależności bólowe.  Dziś  zamroziłam dwie spore porcje rosołu ugotowanego wczoraj,  z reszty zrobię  galaretkę, poza tym wyjadam to, co w zamrażalce. Mam duży kawał pasztetu, karkówkę upieczoną, na obiad były odmrożone pulpety w sosie pomidorowym ostrym + kasza + buraczki. Pogoda dziś taka raczej  szkocka, w kratkę. Raz pada, potem trochę słońca i znów deszcz. Od jutra znów chłodniej, ale pójdziemy nad morze, bo to cudo , które codziennie jest inne!

  • Zabcia1978v2

    Zabcia1978v2

    5 stycznia 2019, 21:04

    Tego morza to ci zazdroszczę :)

    • Campanulla

      Campanulla

      6 stycznia 2019, 14:50

      Ono jest wspólne, także Twoje.

    • Zabcia1978v2

      Zabcia1978v2

      6 stycznia 2019, 14:56

      Ale Ty masz bliżej :)